chodz opowiem ci bajeczke...
Komentarze: 3
Kiedy człowiek już dojdzie do siebie po sylwestrze i uświadamia sobie że w jego wieku jest o jedna cyferka wyżej, a jeszcze ma świadomość że mija mniej więcej jedna trzecia jego życia to mówiąc najogólniej dostaje pierdolca i idzie w tango. Bo miło jest przypomnieć sobie, że jeszcze 10 lat temu było się młodą zajebistą dupą, miało się cały świat gdzieś a głównym celem życiowym było buntowanie się, przeciwko czemu się tylko da.
Jak miałam koło dwudziestu lat to wydawało mi się, że jestem dorosła i wszystko wiem o zyciu… a co najśmieszniejsze myślałam że wiem o co w życiu chodzi. Miałam cele wpisane w wykłady z filozofii. Potem jak miałam o piec lat więcej wydawało mi się, że jak miałam dwadzieścia to nic nie wiedziałam i teraz właśnie jestem u szczytu mojej znajomości z mądrością życiową. A teraz jak mam jeszcze o kilka więcej to wiem na pewno, że nigdy nic nie wiedziałam, że nadal nic nie wiem i prawdopodobnie się nie dowiem jeszcze przez kurewsko długi czas. A potem zostałam psychologiem i innym się wydaje że będę widziała za nich :)))
Całość mojego bardziej dorosłego życia przepierdoliłam (się) w różnych miejscach i w większości przypadków było miło. Kilka razy zachciało mi się miłości, ale doroślejąc miałam na nią coraz mniejsza ochotę. Najgłupsze jednak ze wszystkiego było palenie. Kurwa mac jak ja jarałam. Dwie, czasami nawet trzy paczki dziennie. Kiedyś to była podstawa egzystencji – dzisiaj myślę sobie, że podstawa głupoty. Ale jak by mi ktoś tak powiedział parę lat temu to pierdolnełabym mu mowę o tym, jak to mi papierosy smakują i w ogóle…. Co jest najśmieszniejsze w zmianach na przestrzeni kilku lat – IMPREZY – chleje się tak samo, ale inne trunki i w innej atmosferze i każdy ma swój kieliszek – co mogło się niegdyś wydawać dziwne.
Coś jest takiego w tym życiu okołotrzydziestkowym, że człowiek uświadamia sobie jak to jest fajnie żyć, jak to jest fajnie przepierdolić tyle ile się da, żeby było, o czym potem opowiadać i co wspominać. A najważniejsze żeby bawić się dalej ile się da, żyć jakby się tańczyło na krawędzi świata i cały czas robić wszystko z radością dziecka. Ja na przykład z radością dziecka właśnie wybiorę się do klubu na drinka z przyjaciółmi.
To tyle na dziś od rozmyślonego egzystencją starszaka
Dodaj komentarz