od 15-stki do prawie teraz
Komentarze: 4
dzisiaj jak zasiedlalam czat z mientufka i czekalysmy az ktos laskawie sie pojawi..... powiedzialm jej ze ja chyba nie pasuje do blogowiczow bo jestem stara krowa a z kim nie rozmawiam to ma 14 lat :o))))..... i tak mnie zebralo na wspomnienia.... co ja robilam jak mialam 15 latek....
pietnastoletnia gaja.....
napewno bylam bardzo kochliwa.... i zakochwilalam sie co chwile w kims innym.... konczylam szkole podstawowa i zaczymalam LO - okres w ktorym wszyscy ci wmawiaja ze zaczynasz powazniejsze zycie i nalezy zaczac byc bardziej powaznym milosc roku to byl chyba Pawel.... zapoznany w gorach... rodzice zrobili mi najwieksza krzywde jaka mogli mi zrobic... zabrali mnie na sylwestra za krakow i nie moglam go spedzic ze znajomymi.... to byl normalny koszmar :o)) problemy zyciowe krecily sie wokol tego co kto powiedzial w klasie na kogo a potem co komu kto przekazal itd istna era PELE-MELE..... jakie sa inicjaly twojej sympati, jakie sa inicjaly antypatii, co o mnie sadzisz itp..... ale jazda byla na maxa i jak wszyscy przezywali to co inni wpisywali im w ten zeszycik (sama przezywalam strasznie jak mi jeden przystojny z 8a napisal ze jestem jego sympatia :o))) hahahaha a potem mi spiewal serenady pod domem kierowalam "sekcja imprezowa" w szkole - sekcja ta zajmowala sie organizajcja dyskotek i innych imprez.... generalnie zwalnialismy sie z lekcji zeby wieszac na sali gimnastycznej siatke maskujaca itp. wpisywanie ocen do dziennika - nigdy nikt z naszej klasy nie wpadl.... :o))) pierwszy raz w zyciu wypilam pol szklanki wodki pierwszy raz...... hmmmm..... no bylo kilka tych pierwszych razow jak mialam 15 lat spedzilam najfajniejsze wakajce mialam tarsze towarzystwo juz z LO, wiec szpanowalam przed kolezankami z klasy ze ja juz jezdze samochodami ze znajomymi :o))) robilam tyle glopich rzeczy ze nawet sama sie sobie dziwie ze cos takiego mozna bylo wymyslecszesnastoletnia gaja.....
uczyla sie w LO a raczej symulowala nauke poznalam swoich przyjaciol na dobre i na zle w pelnym tego slowa znaczeniu (do dzisaj sa najwazniejsi) zakochalam sie kolejno w 3 chlopakach z klasy.... hihihi z zadnym nic nie wyszlo zaciesnilam przyjazn ze starszym gronem znajomych z innego LO rozpilam sie alkoholowo bardzo zaczelam sie wloczyc po knajpach na rynku co tydzien przekonywalam rodzicow ze wyjscie w piatek i w sobote na miasto to cos zupelnie normalnego i ze jak wychodze w piatek to nie znaczy ze musze siedziec w domu w sobote okres w ktorym "wolna chata" byla szcytem marzen i jak sie trafila to impreza na calego najfajniejsza impreza byla wtedy kiedy spila sie do nieprzytomnosci najwieksza ilosc osob ludzie dzielili sie na imprezowych fajnych i kujonow albo na tych ktorzy moga isc na impreze i ktorym rodzice nie pozwalaja wszycy coprawda palili od nie wiecej niz roku i to bardzo po kryjomu 2 papierosy dziennie ale zawsze twierdzili ze sa potwornie uzaleznieni i nie potrafia bez tego zyc najwazniejsza grupa odniesienia to znajomi - starzy to tylko niemajace o niczym pojecia stare zgrzedy oddalanym wszystko zeby isc na impreze z DiCaprio :o)))) jeszcze czytalam popcorn, brawo i dziewczyne smialam sie ile tylko moglam problemy sprowadzaly sie do tego jak skrecic kase na wyjscie do miasta albo jak podejsc rodzicow zebym mogla wrocic po 22 do domu totalny olew szkolygaja siedemnastoletnia...... okres burzy :o))))
zapoznalam grupe wiecznych studentow i imprezowalam non stop pomieszkiwalam w akademiku krecialam jak moglam walki w szkole i w domu zeby tylko byc na imprezach przezylam pierwsza powazna milosc (odwzajemniana ale nie do konca) baaaardzo imperzowalam i baaaaaardzo duzo pilam wagarowalam non stop.... raz ponad miesiac nie bylo mnie w szkole.... wagary byly super mniej wesolo sie zrobilo jak starzy sie dowiedzieli wszystko krecilo sie wokol klubu studenckiego w ktorym spedzalam 99% czasu 50% rzeczy ktore robilam powinno byc ocenzurowane.... ale eksperymenty byly ze wszystkim... oprocz dragow zawsze bylam antynarkotyczna okres w ktorym chyba najwiecej w moim zyciu sie usmialam ze wszystkiegoosiemnastoletnia gaja.....
po potwornym okresie imprezowym nadszedl czas stagnacji zaczelam rozumiec ze rodziece nie sa beee i nawet sa spoko imprezowalam nadal ale juz nie tak mocno jak kiedys rozrabiany spirytus nie smakowal jak dawniej zaczelam byc troche bardziej powazna ale nie do konca :o))) nie organizowalam juz takiej ilosci imprez jak kiedys ale nadal sie nawilam zdalam mature (mimo tego ze poszlam na nia po imprezie nie do konca trzezwa...) dostalam sie na studia zostalam starosta roku i moim pierwszym posunieciem organizacyjnym byla impreza dla calego roku... :oPPP potem zaliczylam sesje.... rozeszlam sie z pierwsza powazna miloscia cierpialam i tesknilam.... nie chcialam go wiecej widziec na oczy.... jakos sie tak wszystko bezplciowo krecilo.... nie bylo juz takiego polotu jak kiedys.... obowiazkowo 2 razy w tygodniu spotykalam siue z przyjaciolmi z LO, oprocz tego wyjezdzalismy przynajmniej raz w niesiacu razem na weekend towarzycho akademikowe w malej czesci ale... pokonczylo studia i czesciowo porozjezdzalo sie do domu... na wakacje moglam jechac sama bez zadnej opieki bylam wychowawca na kolonii... a wlasciwie na obozie... grupa miala rok mniej ode mnie :o)))) ale byla jazda hahahhahaagaja dziewietnastoletnia........
studia pelna para... mnustowo nowych znajomych zaprzyjaznilam sie z rodzicami kiedy masz pelna wolnosc w domu i juz mozesz robic co ci sie zywnie spodoba, chodzic na cala noc na impreze, wyjezdzac, pic alkohol i oficjalnie miec kaca - wszystko staje sie takie proste ze juz nie ma w sobie uroku zdawanie egzaminow na studiach przypomina jedna wielka komedie..... nic nie robisz caly rok a potem przychodzi jeden miesiac i kombinujesz.... zaczelam pracowac - nareszcie pomagalam ludziom - to co zawsze chcialam robic praca mnie pochlaniala prowadzilam duzo zajec profilaktycznych w szkolach i roznych innych dziwnych instytucjach nareszcie robilam cos przez co moglam sie jakos zrealizowac dzien mialam wypelniony od 7 rano do 23 wzedzie bylo mnie pelno... :o)))) poznalam milego faceta - przyjaciel - na cale zyciegaja dwudzietoletnia.....
..... o gaji dalej innym razem.... chyba zasypiam :o((. Jutro jade na upragnione wakacje, zdala od obydwu uczelni, pracy i telefonow, upierdliwych ludzi itp. Znikam na tydzien..... bede tesknila za blogiem... ale po przyjezdzie jak zaczne pisac to..... miejsca na blogu nie starczy :o))))
do napisania....
Dodaj komentarz