wrz 05 2003

przystanek


Komentarze: 1

Czasami umiera w nas cos i nie chce zmartwychwstac... we mnie umiera chyba mlodzincza fantazja i nuta spontanicznosci. Nagle zaczynam czuc ze robie sie taka kobieca i taka dojrzala. Zaczynam myslec powzanie o roznych rzeczach, zaczynam zdawac sobie sprawe z glebokosci wlsnych uczuc a czasami z ich braku. Wszystko zaczyna sie komplikowac kiedy czlowiek dorosleje... bo jakos tak juz nie wypada chodzic z glowa w oblokach i beztrosko przezywac dzien za dniem. zreszta ta beztroska chyba dala mi kiedys za bardzo w kosc i za bardzo mnie.... nie moge teraz znalesc wlasciwego slowa... generalnie czuje ze dojrzewam. Nie jest to objaw pozytywny... bo powoduje ze coraz mniej sie usmiecham. Zaczyna mnie stresowac codziennosc a moim najbardziej zajmujacym zajeciem jest czekanie. Czekanie... na moja gwiazdke z nieba. Podczas tegorocznego opadu leonidow.. spadlo ich od cholery ale moja chyba jeszcze gdzies tam swieci. (nie zaglebiam sie w jakies dywagacje astronomiczne czy ona swieci jak ja widze czy juz nie swieci... generalnie jest widoczna).

Ide sobie troche poczekac....

gaja : :
05 września 2003, 23:32
Ja czasem mam wrażenie, że byłem dojrzalszy w wieku 17 lat, choć z drugiej strony wcale nie czuje żeby mi z tym było jakoś gorzej. Choć z drugej strony pewnie nie ma nic złego w poważniejszym traktowaniu życia i nieco dojrzalszym spojrzeniu na to wszystko dookoła. Sam nie wiem. Też sobie poczekam...

Dodaj komentarz