Archiwum 10 października 2002


paź 10 2002 cos tam bez znaczenia
Komentarze: 5

A tak sobie siadlam i postanowilam ze cos napisze... nie mam zamyslu tworczego wiec moze byc to splot jakis moich nieposklejanych mysli - czym szanowny czytelniek nie powinien sie zbytnie przerazac :o). Zaczne od poranka.... a wlasciwie nadrana. 4.42 - moj byly chlopak przysyla mi smsa...  sms byl conajmniej glupi i nieprzedstawial zadnej tresci, a ze jest to jednyny z mojego stadka ex, ktorego chcialabym zmazac z pamieci.... jakos mnie ten sms nie ubawil.... zaczol mnie bolec brzuch z nerow, i juz nie pospalam. Juz nie wiem czy mmnie bardziej wkurza czy boli jak on sie do mnie odzywa. Czasami bardzo za nim tesknie a czasami wmawiam sobie jak bardzo go nienawidze za to wszystko co zrobil... i tak w kolo macieju. No ale od 5 nie spalam wiec kurcze jestem ciut niewyspana a co zaraz za tym idzie zla jak cholera.  A zla Gaja to..... (...) Gaja .  Zaraz po 7 zwleklam sie z lozka bo w koncu mialam czas jechac ogladnac lokal na nowe biuro. Oststnimi czasy jakos nie mam na nic czasu przez walke z dziekanem i z rektorem. No bo jak moze byc tak ze dziekan wydaje decyzje sprzeczne z regulaminem studiow a rektor sie pod tym podpisuje? Tak moze sie dziac tylko na UJocie. Chociaz niech sobie decyduja o czym chca i jak chca tylko dlaczego ja mam przez to cierpiec? Ale po 4 tygodniowych bojach i sciezkach wydeptanych w Collegium Novum, udalo mi sie prawie wszystko zalatwic... no i moge jechac ogladac nowe biuro.... Lokalik fajniutki, taniutki i da sie swobodnie podjechac samochodem a nawet parking jest. To taki domek jednorodzinny. Dol  zaadaptowany byl kiedys na jakis sklep... takze sa fajnie wybite w rogu budynku wielkie drzwi wejsciowe. Lokalik - a w zasadzie lokal bo troche to metrow ma - jest  zaraz po remoncie. Z zewnatrz tylko elewacja jest straszna i szczerze mowiac jak to zobaczylam to myslalam ze oleje nawet wchodzenie do srodka bo nie ma po co... ale zostalam pozytywnie zaskoczona. Takze biuro jest klepniete, tylko podpisac umowe i zabierac sie za urzadzanie wnetrz. Troszke mnie przeraza wizja przyszlego roku.... studia dzienne w krakowie.... praca magisterska..... studia zaoczne w wawie..... praca roczna..... no i firma na glowie....  hmmm...... czy ma szanse? :o) . No ale zawsze umielam sie dorze zorganizowac wiec moze i teraz nei bedzie z tym problemow.  Po tym wszystkim pojechalam na uczelnie aby dalej drazyc temat. Okazalo sie ze musze jeszcze zmarnowac troszke papieru na rozne pisama, ale generalnie jest ok... i moze juz od przyszlego tygodnia bede chodzila na zajecia.... He he he .... ale ja dawno nie bylam na zajeciach na UJ.  No ale dosc, obiecuje sobie ze bede chodzila na wszytsko - moze nawet na wyklady sie skusze - zeby tylko udalo mi sie zpozaliczac te dwa lata w jeden semestr i obronic sie w zimie. Moze dam rade - w koncu zdolna jestem jak cztery fiksy.... A teraz ide wykorzystywac moja zdolnosc kulinarna i gotowac obiad rodzinie.....

gaja : :
paź 10 2002 snobizm we mnie - beeeeeeee!!!!!!!!!!!
Komentarze: 3

Dzisiaj doznalam szoku rozmyslajac nad wlasna osoba.  Nie byl to pierwszy szok jakigo doznalam przy tym temacie.... ale byl naprawde malo pozytywny. Po pierwsze: mam zadatki na snoba. To chyba najbardziej mnie przerazilo. To co tak tepie, co mnie tak obrzydzalo, z czego kpilam i zartowalam cale zycie.... nagle zaszlo mnie od tylu... (skad inad calkiem mile takie zajscia moga byc) i zaczelo dopadac. A ja jakos nieswiadomie sie poddawalam.... i dzisiaj to do mnie dotarlo i dopadajacemu mnie snobizmowi powiedzialam NIE! Objawy ktore zauwazylam.... od jakiegos czasu zaczelam najpierw pastowac dokladnie moje kochane glany a potem zupelnie przestalam w nich chodzic.... burza na mojej glowie i niedbale spiete wlosy nagle zaczynaja przypominac cos bardziej stonowanego i ulozonego.... nie nosze dwoch kucykow, warkoczykow, nie mam dredow ani nawet nie mam juz kolorowych wlosow.... a zdazaly mi sie zielone, rozowe, niebieske i pomaranczowe....  teraz sa poprostu ciemno granatowe... rzec by mozna bylo nawet czarne. Nie wyrozniam sie juz na ulicy spodniami w dziwne latki, ani koralikami we wlosach.... nie mam wielkiego szala owinietego wokol mnie w dowolnie niepasujacy sposob zamiast kurtki, zniknela gdziesz tez moja wielka torba zwisajaca przez ramie, w ktorej mialam doslownie wszystko.... dzisiaj stanelem przed lustrem przed wyjazdem do .... wlasnie... do snobistycznej knajpy do katowic i zobaczylam ze cholera ja cos dziwnie wygladam.... czarne rajtuzki... no fakt ze we wzorki... ale to w koncu rajtuzki... spodniczka popielata... fajny fason tak krzywo skrojona... ale ja przeciez nie chodze w podnicach.... luzny czarny sweterek.... i hit.... wielka srebrna brozka...... I mnie zamorowalo. Boze przeciez to nie ja. Jedyna co mi zostalo z tego przed atakiem to mocny makijaz.... Tak patrzylam na siebie z niedowiezaniem, jakos jedno spojrzenie w lustro uswiadomilo mi jak wiele sie zmienilo i jak malo w sobie zauwazam na codzien. Az opadalam z wrazenia na fotel.... a moze ja poprostu za duzo o tym mysle. Moze czas wydoroslec, przestac pic przepalanke i wina proste na plantach chowajac sie przed straza miejska..... a moze tak juz sie stalo.... bo przeciez nawet neipamietam kiedy bylam ostatni raz w nocy na plantach. Moze tak jest ze czlowiek robi sie powazny sam nawet nei wie w ktorym momencie.... I wsiada do autka i kaze sie dostarczyc do katowic zeby tam moc wypic piwo.... A fe!!! Przemysliwalam tak jeszcze jakis czas.... zastanowilo mnie w ktorym momencie to sie wszystko stalo.... i dlaczego tak sie stalo.... Niestety nie znalazlam tego momentu :o(..... ale wyciagnelam wnioski. Pierwsze co zrobil;am to wylaczylam telefon komorkowy. Postanowilam ze wieczor jest moj i ide sie bawic normalnie jak czlowiek. Po drugie zrzucilam to co mialam na sobie i zalozylam bardziej normalne ubranie i moje kochane tym razem nie wypastowane glany. Wlosy roztrzepalam i zwizalam niedbale.... i takie wlasnie maja byc bo sa najfajniejsze. Po kolejne.... ruszylam na podbijanie krakowa. Daleko nie dotarlam bo tylko do rotundy za to na moja ulubiona impreze "spiewac kazdy moze" - naprawde niezla jazda. Polaczenie Idola z Szansa na sukces i Droga do gwiazd, tylko ze w duzo fajniejszym i duzo mniej komercyjnym wydaniu. Tam sie usmialam do lez, napilam kilka lyczkow piwka, pogadalam ze znajomymi, poprzezywalam sentymentalne piosenki itd itd. Generalnie wieczor spedzilam NORMALNIE. I tak  juz normalnie bedzie od dzisiaj, juz bede uwazala na to co mnie zachodzi od tylu... chociaz gdyby to byl.... a zreszta nie bede wprowadzala erotyzujacych podtekstow :o)))..... Wiec chce zyc normalnie, zyc godnie, zyc tak zeby zawsze byc w porzadku....  Nie chce nigdy musiec nie byc soba, nie chce udawac kogos kim nie jestem... he he he, brzmi jak wyznania i obietnice siedemnastolatka pelnego idealow.... ale marzenia i idealy sa po to zeby je pielegnowac, moze kiedys cos z nich urosnie, cos lepszego niz tylko stracone nadzieje.... mam gleboka wiare ze tak sie stanie.... nie tylko ze mna............

gaja : :