Archiwum 12 grudnia 2002


gru 12 2002 Leon
Komentarze: 2

Wczoraj bylo bardzo wesolo. Moj kochany tata, zapytal mnie delikatnie czy mam popoludniu nieco czasu. Oczywiscie ze mam. Dla kogo jak dla kogo ale dla tatusia zawsze. Oswiadczyl mi ze chce jechac do M1 bo cos tam wypatrzyl w ofercie.... Odrazu wiedzialam ze znowu chce kupic jakis nowy sprzet i pewnie dla mnie w prezencie imieninowym. Pojechalismy. Zawsze jak jestem w poblizu sklepu zoologicznego to wchodze poogladac zwierzaki. Od czasu tragicznej smierci mojej swinki morskiej, a w zasadzie dwoch Gryzeldy i Amnezji, jakos nie chcialam miec juz takiego zwierzaka. Ale od pewnego czasu mnie na niego nosi i chociaz wiem ze mam malo czasu nad opieke nad nim to coraz intensywanij o nim mysle. W azdym razie zawsze jak przechodze kolo jakiegos zoo :o) to wstepuje poogladac futrzaki :o). Weszlismy tam z tata i oczywiscie spedzilismy 15 minut nad klatkami pokazujac sobie nawzajem jakie to piekna, jakie to kochane a jakie to sliczne. Zaczelam powaznie zastanawiac sie nad krolikiem, chociaz chcialam szynszylka. Ale szynszylek kosztuje od 150 zl wzwyz a ja jakos nie chcialam takiej kwoty przeznaczac.... tzn. moze bym i chciala ale.... to jak by nie bylo ok 200 zl a jeszcze trzeba by kupic cale oporzadzenie.... czyli 4 stowy nie wyjete. Jak zwykle z zalem opuscilam miejsce przed klatkami udostepniajac je jakims dzieciakom.... no dobra trzeba sie pogodzic z dojrzalym wiekiem i dopuscic czasami dzieci :o). Ruszylismy do Media Marktu.... tam tak powluczylismy sie w zasadzie nei wiem po co. A juz widzialam ze tata cos knuje. W koncu jak sie go spytalam czego my wlasciwie szukamy to odpowiedzial mi wymijajaco ze idziemy ogladac teraz wagi. OK. Kiedys widzialam tam taka wage do mierzenia (waga do mierzenie - zajebiste wyrazenie)  kalori, cholesterolu itp. W zwiazku z moim odchudzaniem... a schudlam juz 8 kilo - bardzo byla by przydatna.... jedyny problem w tym ze ta waga kosztuje 400 zl. Nie bede tu opisywala wszystkich dyskusji i przekonywania taty ze naprawde nie jest ona mi niezbedna - on mi ja chcial kupic i juz. Na szczescie nie bylo ich juz - wiec opatrznosc pozwolila pozostac w kieszeni 400 zl mojego taty. Zaczelismy lazic po tym sklepie i zobaczylam bardzo ladne dvd, no i ono odtwarzalo wszystko co sie tylko da odtwarzac. Wiec tatyś zaproponowal ze mi ja kupi. Ale ja sie pokrzywilam bo jak mam miec dvd do Tv to juz chce mic z glosnikami i wogole a nie taka prowizorka. No wiec zaczely sie poszukiwania glosnikow...... Juz po 2 godzinach udalo nam sie skompletowac tak zeby wszystko bylo w miare ok. No i oststeczna decyzja.... Daguś chcesz czy nie? A ja jak kazda baba przemyslalam i przemysliwalam i stwierdzilam ze jednak nie. Bo to wszystko kosztuje prawie 1000 zl, a dvd sa u nas w domu juz 4, pozatym ja i tak mam to w komputerze wiec wole dostac ta kase, dozbieraci wydac ja np. na wakacje w cieplym kraju bo juz chyba nie bylam 3 albo moze nawet 4 lata na wakacjach. Tat byl nieco zalamany ze nie moze mi kupic sprzetu - bo kupowanie takich rzeczy jest jego ulubionyum zajeciem, ale zaakceptowal moja decyzje. Znajac jego zakupi mi to na gwiazdke bo mu si ebardzo podobalo :o))). W koncu opuscilismy ten cholerny sklep. Moja siostra zaczela zgrzedzic ze nie ma cieplej kurtki wiec rzucilismy sie w wir poszukiwan czegos co by sie jej moglo ewentualnie spodobac - a to w zasadzie graniczy z cudem bo naprawde malo takich rzeczy produkuja. W koncu znalazla czarne futerko. Jak mierzyla to ja stwierdzilam ze ide popatrzec jeszcze na zwierzaki i zeby tam po mnie przyszli z tata jak juz wybiora ktore to futerko ma byc.

Weszlam do sklepu z mysla ze poczytam troche o tych szynszylach. Polka z ksiazkami jest przy kasie a tam wlasnie stala pani z szynszylkiem na rece i cos gadala z ekspedientkami. Bylam pewna ze wlasnie zakupila to malestwo wiec podeszlam i powiedzialam ze ja wlasnie cchialam sie cos o tym dowiedziec bo mysle o zakupie. Pani sie bardzo rozpromienila.... okazalo sie ze ona przyszla gop oddac a nie chciali w klepie go przyjac bo oni nie moga dwa razy tego samego sprzedac. A ona ma szynszyla i chciala drugiego ale bardzo sie gryza wiec musi tego oddac. I ze ona go odda nawet taniej tylko nie ma co z nim zrobic a cce zeby trafil w dobre rece. Wiec Gajuni wlaczyla sie zarowa w glowie i myslenie..... Na poczatek cena.... stargowalam ja na 50 zl. Nadszedl moja tata z sioastra i z nowym czarnym futerkiem w siatce. Moj tata zawsze sie zapiera ze on sie nei bedzie zajmowal, ze zadnych zwierzat a potem trzyma godzinami na rekach, kupuje smakolyki i nie chce oddac jak ja chce poglaskac :o)))). Zobaczyl mnie z tym szynszylam na rekach, ja mu mowie o co chodzi i on sie mnie pyta czy go chce. Ja mowie ze nei wiem i tak mysle.... to nie jest zabawka tym sie trzeba opiekowac.... i tak mysle i gledze i zanim sie ogladnelam to tata dal 50 zl tej dziewczynie i byl z ekspedietkom gdzies miedzy polkami w sklepie i wybieral rozne rzeczy dla szynszylka. I tak oto mam zwierzaka... Pojechalismy po wage, chcielismy kupic dvd, glosniki.... a w koncu kupilismy korzuszek Justynie i szynszyla - Leona :o)))) .... To sie nazywaja zakupy.... a dzisiaj jade na imprezke do katowic.

Wszystkim moim kochanym przyjaciolom bardzo dziekuje za kartki z zyczeniami.... naprawde ciesze sie ze jestescie i juz bede wspominala czasami o was na blogu zebym nie dostwala ochrzanu ze was tu nie ma :o)))))

gaja : :