Archiwum listopad 2002, strona 2


lis 03 2002 propozycje seksualne i stersujaca kamera
Komentarze: 2

Odbylam dwudniowe warsztaty z "umiejetnosci klinicznych". Takie zajecia pod haslem: co kazdy psycholog kliniczny wiedziec i umiec powinien. Ale od poczatku. Na miejesce przeznaczenia, czyli odbywania sie owych zajec jechalam pociagiem. Zimno w nim bylo jak w psiarni (w zasadzie nie wiem czy naprawde jak w psiarni bo nigdy w niej nie bylam a moj pies mieszka w domu wiec jest mu cieplo). Zamarzalam strasznie i nie pomagal cieplutki plaszcyk, skulanie sie na siedzeniu i nos i usta zasloniete golfem.  Przyszedl pan z warsa i zaproponowal mi ze cos mi chetnie sprzeda, ja jakos asertywnie (nienawidze tego slowa) podeszlam do rzeczy i powiedzialam ze jest mi za zimno zeby wyciagnac rece spod plaszcza i wyciagnac pieniazka. Pan powiedzial ze jak mi tak zimno to on zaraz konczy prace i wpadnie tu do mnie to razem podgrzejemy atmosfere........ Boze, skad tacy sie urywaja? Ja nawet nie mialam ochoty z nim zamienic wiecej niz trzy slowa a co dopiero podgrzewac atmosfere.  Drugi taki madrala - konduktor. Mam nawet podejrzenia ze dobieraja sie w takie sklady :o) grupa niewyzytych ofiar zyciowych uwazajacych ze sa zabawni w stosunku do podrozniczek. Ale konduktor byl odwazniejszy,  usiadl w przedziale i nawet zasunol za soba drzwi. Ale chyba jednak jestem malo apetyczna (i Bogu dzieki!!!) jak jest mi zimno, bo odburknelam tylko costam ze mi zimno i ze nie mam ochoty na dyskusje i akurat drugi konduktor - ten chyba z udanym zyciem seksualnym - wstapil po kolege do mojego przedzialu i powiedzial zeby mi nie przeszkadzal. Zgodzilam sie z nim natychmiast i obaj znikneli sobie raz na zawsze. Ufff... bylo juz spokojnie, ale nadal cholernie zimno. No i taka byla wlasnie trasa.... zla, zmarznieta i wogole na nie, majaca wizje 6 godzin zajec z czegos co brzmi dziwnie udalam sie na z gory upatrzona pozycje do sali numer 009. Jakaz to byla frajda ujrzec prawdziwe lustro weneckie... sale terapeutyczne takie maja, wiec jesli ktos idzie do terapeuty a na scianie wisi wielkie lustro to moze byc pewny ze po drugiej stronie siedzi banda studentow i analizuje jego kazde slowo.  Z takimi studentami o tyle jest przesrane ze maja wielka zdolnosc do nadinterpretacji. Szczegolnie tacy, ktorzy nigdy nie mieli nigdy do czynienia z zywa psychologia tylko wszystko znaja z ksiazek. I tak np. jesli ktos powie ze lubi lody waniliowe to moze sie okazac, ze pacjent mowic ze lubi lody stawia jawny opor i nie chce mowic o waznych przezyciach wewnetrznych, albo ze ma pozytywne doswiadczenia z owymi lodami, albo ze przezyl cos fajnego i jakos sie z tym wiazalo jedzenia lodow waniliowych (np. siedzial na lawce jadl takie lody i przechodzila obok najbardziej zajebista laska jaka kiedykolwiek widzial), albo ze lubi sex oralny, albo ze poprostu lubi lody waniliowe. Ech..... psycholodzy sa jednak okropni!!!! Ale o tym pisalam kilka dni temu wiec nie bede sie powtarzala :o).  W kazdym razie zajecia maly na celu nauczyc nas rozmowy z kientem.  Wiekszosc z tego juz wiemy ale to byly takie cwiczenia praktyczne..... i nagle naszym oczom ukazal sie najwiekszy koszmar studenta psychologii. KAMERA!!!! Nic tak nie przeraza studenta psychologii jak nagrywanie rozmowy z klientem a potem ogladanie siebie i obeserwowanie jakie sie robi glupie i banalne bledy w kontakcie z pacjentem.... Wiec poziom stresu byl nadzwyczaj wysoki.... na szczescie to kliniczna z zajecia z radzenia sobie ze stresem mamy za soba.... :o))). Przezylam. :o)))

gaja : :
lis 01 2002 zapach spokoju
Komentarze: 1

Cmentarze kiedy sa cale oswietlone plomyczkami zniczy pachna spokojem. Wracalam do domu z ostrowca, bylo juz ciemno. Nie wiem jaka to byla miejscowosc ale na takiej gorce kawalek od drogi byl cmetarz. Byl dosyc daleko. A moze nie az tak... w kazdym razie w samochodzie pachnialo swiecami. I mimo tych wszystkich biegajacych w oddali ludzisk to jak patrzylam na ta gore to widzialam w tym wszystkim jakis taki majestetyczny spokoj.... moglabym nawet powiedziec ze bylo to piekne... piekne uczucie i piekny widok. Moze to dziwnie brzmi ze zachwycam sie cmentarzem... przeciez tam leza ludzie, ktorzy zgineli, ktorych juz wsrod nas nie ma..... Ale mialam takie wrazenie ze gdybym tylko moga to stalabym tam na tej drodze i godzinami wpatrywala sie w to niesamowite miejsce. Moze nawet bardziej by mnie uspokajalo niz widok morza.... Spokoj.... to jest naprawde piekne.... i ten zapach.... zapach wiary.

gaja : :
lis 01 2002 pierdoly nocne
Komentarze: 2

Przyszlam wlasnie do domu... i... pomyslalam ze cos napisze. Jeszcze nie wiem co to bedzie. Wlasnie zamienilam kilka zdan na gg ze znajomym. Ostatnio moje dni sa jakies takie dziwne. Nie moge tego zrzucic na moje napiecie przedmiesiaczkowe bo do przyjadu cioci jeszcze ho ho ho.... a moze ja sie przemeczam. Moim najwiekszym marzeniem jest wyjechac na tydzien gdzies daleko. Zeby bylo cicho. Na tydzien pozbyc sie telefonu, lezec w lozku i nie miec nic do zrobienia. Wynudzic sie za wszelkie czasy. I zeby przypadkiem nie przyszlo mi do glowy wypoczywac aktywnie. Tzn w zasadzie jest jedna aktywnosc, ktora mogla by byc czescia owych wakacji :o).  I znowu zaczyna sie bardzo niebezpiecznie bo cos za duzo mysle i kombinuje ze wszystkim :o), a najbardziej oczywiscie z uczelnia. Wlasnie wpatrujac sie w ekran zastanawiam sie nad jakimkolwiek sensem tej notki ale jakos nie moge sie go doszukac. Wiec powiem jeszcze ze dzisiaj zjadlam w camelocie bardzo dobry koktail malinowy, chociaz w socho jest lepszy bo daja do niego swieze maliny.  I wogole chcialam napisac ze ja bardzo lubnie mainy i poziomki :o) i mozna mnie nimi karmic ile sie chce :o).... a teraz dosyc pisania glupot i siup do spanka.

gaja : :