Archiwum wrzesień 2002, strona 2


wrz 19 2002 taki zwykly dzien
Komentarze: 3

Dzisiaj byl naprawde bezkonfliktowy dzien. Nie wydarzyly sie zadne bardziej niz przecietne przykre rzeczy. Wczoraj spedzilam milo wieczor a w zasadzie pol nocy z uroczym mezczyzna, juz dawno tak sie nie zagadalam zeby pol nocy minelo.Musze chyba szybciej sklejac to moje polamane serduszko i zaczac czesciej wychodzic z domu na kolacyji, spacerki i takie tam. A dzisiaj spalam do prawie poludnia, potem pojechalam w strone uczelni ale nie dojechalo mi sie... jakos.... poszlam do lasu na spacerek i wpadlam do moich kuzynek na chwilke. Zlapalo mnie jednak uczucie przyzwoitosci i zadzwonilam na uczelnie jak tam sie sprawy maja i co z moja dziekanka.... okazalo sie ze nie rozowo i ze musze przyjechac czympredzej z indeksem..... no a ja w tym indeksie mam same warunki he he he, czuje ze to nie bedzie taka latwa sprawa z ta dziekanka.... a tu juz koniec wrzesnia. Potem spacerkiem poszlam sobie na planty.... ale milo na plantach... sloneczko, spacerki... sielanka. Posiedzialam na lawce, pokarmilam ptaszki obwazankiem za cale 60 groszy i rozkoszowalam sie jesienia. Lubie czasami tak miec kilka chwil dla siebie. Kiedys codziennie lazilam do lasu na spacer, nei wiem dlaczego przestalam to robic.... W ciagu roku szkolnego chwile sam na sam ze soba zapewniaja mi cotygodniowe podroze do warszawy.... a wakacje.... gdzies mi sie pogubilo to moje JA.

Wrcilam do domq i zupelnie nie mialam ochoty na robienie czegokolwiek co powoduje moje zarabianie na zycie i wpadlam odwiedzic blogi. Sang apelowal o pomoc z lektura.... wiec wzielam sie za grzebanie w necie i szukanie streszczen. Bardzo mnie to wciagnelo bo zobaczylam ze tak naprawde to mimo tego ze jest tysiace stron to wiekszosc z nich to witryny bezcelowego klikania...a mowia ze w necie wszystko znajdziesz.... no kazalabym temu madrali co to powiedzial poszukac streszczenia owego generala barcza.... swoaja droga nie mam pojecia co to za ksiazka.... no ale ja nie czesto bywalam w szkole. To ze teraz studiuje a raczej udaje ze studiuje dwie rozne rzeczy w doch roznych miastach i wiekszosc uwaza ze mam wysokie IQ (dziwne ze ilosc fakultetow postrzegana jest jako korelacja dodatnia z IQ) to jeszcze nie znaczy ze chodzilam regularnie do szkoly. W kazdym razie jestem zdegustowana brakiem rzetelnych opracowan lektur w necie.... Ale tak mnie zainteresowala postac owego generala ze az wygrzebalam stary program LITERAT, z ktorego moi rodzice drukowali mi sciagi na mature (ja nie mailam na to czasu bo wtedy mialam wazne rzeczy na glowie czyli imprezy) i w owym programie tez nie bylo nic co by wskazywalo na istnienie tej ksiazki w spisie lektur.... wiec ja chyba juz poprostu jestem stara a w szkolach wszystko jest juz inne i wymagania i przekrecanie nauczycieli a nawet lektury....  I tak zdegustowana niedoborem wiedzy, poslucham sobie mojego kochanego fruhstucka i wypije kakao, moze nawet potem pogapie sie w TV.

gaja : :
wrz 18 2002 cholernie przewrotne zycie
Komentarze: 7

A to nawet wszystko jest smieszne jak by sie glebiej nad tym zastanowic. On mnie tak kochal... naprawde mnie kochal a ja wtedy mialam najebane do glowy roznych pierdol i odrzucilam calkiem jego milosc. A byla taka piekna... taka czysta i szalona. To bylo takie uczucie z serii tych, ktore pozwalaja przenosic gory. A mnie sie wtedy przygoda za przygoda ukladaly bardzo plynnie i ani mi sie snilo o jakiejs wiazacej milosci.... Minelo kilka miesiecy i nagle zaczelam tesknic. Ni z tad ni z owad.... pojawil sie znowu. Ale calkeim inny. Juz nie taki czuly, nie taki delikatny. Tak jakby nagle nauczyl sie brutalnie zyc. Jakby nagle zmienilo sie wszystko o wiele stopni.... Teraz ja go kocham, teraz ja za nim tesknie... ale nie moge mu tego powiedziec bo nie jestem pewna tych uczuc.... zreszta on juz na nie nie oczekuje. On chce mnie miec tak z dystansu.... takiego przyjaciela.... Ja to potrafie wszystko spierdolic.... i to w zalosnym stylu. Jestem na siebie zla, wsciekla.... smutno mi. Nie da sie juz tego naprawic. Ale dobrze mi tak... teraz ja pocierpie.... znowu.

gaja : :
wrz 17 2002 kto pamieta Pciucha?
Komentarze: 0

Dzisiaj mam nastruj do dupy. Rano bylam taka radosna apotem wszystko w pysk strzelil..... Postanowilam poprawic sobie humor i odswiezyc mile wspomnia z dziecinstwa..... Tata czytal mi Brombe, pamietacie Pciucha?? :o))))

Pciuch zamieszkuje Czas. To znaczy, że można go zobaczyć tylko wtedy, kiedy się żyje kiedy indziej.
Jeża na przykład możemy zobaczyć dziś. Pciucha wyłącznie jutro albo wczoraj. Dzieje się tak dlatego, że jest on szalenie szybkim, nowoczesnym stworzeniem: wyprzedza nasze czasy dzięki własnemu napędowi rakietowemu.
Pciuchów jest niewielu, około trzydziestu, a nasza historia opowiada o pewnym dzielnym, młodym Pciuchu, który był posiadaczem numeru dwadzieścia cztery.
Tradycyjnie wszystkie Pciuchy pracują na poczcie, ponieważ tam są najbardziej potrzebne. Także Pciuch dwadzieścia cztery był listonoszem do Spóźnionych Przesyłek.
Zdarza się, że do okienka na poczcie podbiega ktoś bardzo zmęczony od szybkiego biegu i woła już od drzwi:
- Proszę pani, proszę pani, chciałbym szybko wysłać wiadomość!
- Proszę bardzo! - odpowiada pani w okienku. - Tu jest blankiet na telegram super-ekstrabłyskawiczny. Na kiedy ma dojść ta wiadomość?
- Na wczoraj - śmieje się ten ktoś z zakłopotaniem. - Zupełnie zapomniałem o imieninach ciotki Patrycji Trąbalskiej, Koszykowa 12 m 5.
- Na wczoraj? - pyta pani w okienku. - Dobrze, zrobimy wszystko, co w naszej mocy.
I wtedy do akcji naczelnik poczty używa Pciucha do Specjalnych Zadań.
- Pciuch dwadzieścia cztery do mnie! - mówi naczelnik.

- Słucham, panie naczelniku - melduje się Pciuch, ale wcale go nie widać, bo zazwyczaj mówi z jutra albo nawet i z pojutrza.
- Proszę o doręczenie tych serdecznych życzeń!
- Na kiedy, panie naczelniku? - pyta Pciuch dwadzieścia cztery, który jest zawsze bardzo dokładny i zapisuje sobie wszystko w notesie.
- Zaraz - mruczy pan naczelnik - dziś mamy wtorek. wczoraj poniedziałek, no, powiedzmy, na zeszłą sobotę.
- Tak jest - odpowiada Pciuch.
- Dacie radę? - pyta naczelnik.
- Oczywiście, panie naczelniku - odpowiada niezłomny Pciuch dwadzieścia cztery o napędzie rakietowym i recytuje z dumą:

-Dzięki swej najwyższej klasie
Pciuch wędrować umie w czasie
I niewielkie ma kłopoty,
Idąc z wtorku do soboty.

- A więc liczę ma was - oświadcza naczelnik i zajmuje się inną ważną sprawą.
Pciuch dwadzieścia cztery nie był jednak tak doświadczonym listonoszem jak inne starsze Pciuchy, chociażby jego rodzice. Tatuś Pciucha, na przykład, otrzymywał bardzo odpowiedzialne Spóźnione Przesyłki i często zdarzało mu się, że musiał podróżować rowerem, żeby móc zdążyć w porę.
A młody Pciuch dostał właśnie od tatusia hulajnogę.
I chociaż rodzice ostrzegali go, żeby nie zabierał hulajnogi do pracy, postanowił spróbować, jak będzie mu szło dostarczanie przesyłek za pomocą hulajnogi. Wskoczył więc na nią raz-dwa i szybciutko pojechał na ulicę Koszykową 12 mieszkania 5, do ciotki Patrycji Trąbalskiej.
A kiedy już był pod drzwiami, przypomniał sobie, że musi sprawdzić termin przesyłki.
- Na kiedy to ma być? - zapytał sam siebie i zajrzał do notesika.
- Ach, na sobotę! A jaki jest teraz dzień? - Niestety, zupełnie zapomniał, że hulajnoga nie ma takiego licznika jak rower Tatusia.
- To nic - pocieszył się Pciuch - poszukam kogoś, kto mi pomoże.
Na dole siedział pan dozorca.
- Proszę pana - zawołał Pciuch - bardzo przepraszam, jaki jest teraz dzień?
- A kto pyta?- zdziwił się pan dozorca.
- Listonosz Pciuch dwadzieścia cztery!
- A to dleczego pana nie widzę, panie listonoszu?
- Ponieważ ja jestem tu wczoraj! - zawołał Pciuch i wyrecytował:

- Dzięki swej najwyższej klasie
Pciuch wędrować umie w czasie
I niewielkie ma kłopoty,
Idąc z wtorku do soboty.

- Aha, wspaniale - ucieszył się pan dozorca - Więc jeśli u mnie jest wtorek, to u pana jest teraz sobota, panie listonoszu.
- Dziękuję bardzo! Właśnie o sobotę mi chodziło - oświadczył Pciuch i wrzucił telegram "Z serdecznymi powinszowaniami z okazji imienin ukochanej Cioteczce Patrycji od siostrzeńca Adasia" do skrzynki na listy, zadzwonił do mieszkania i odjechał na hulajnodze.
- Dziwny ten Adaś - mówiła ciocia Patrycja czytając przez okulary telegram. - Przecież do moich imienin jeszcze cały miesiąc, a on już wysyła życzenia super-ekstrabłyskawiczne. Bardzo dziwny jest ten mój siostrzeniec. Chociaż to miło dostać tak wcześnie serdeczne życzenia. Od razu widać, że o mnie myśli i że lubi swoją starą ciotkę.
A Pciuch dwadzieścia cztery nigdy się nie dowiedział o swojej pomyłce i o tym, że zajechał hulajnogą miesiąc za wcześnie.
Zresztą nigdy więcej taka pomyłka mu się nie zdarzyła dzięki licznikowi zainstalowanemu przez tatusia przy hulajnodze
.

gaja : :
wrz 16 2002 Simone Weil
Komentarze: 0

Nie ma ognia w ugotowanej potrawie,

wiemy jednak, że przesa przez ogień.

gaja : :
wrz 16 2002 POLANDIA
Komentarze: 1

Growing up in the west
I never stood in line nor learned to wait
Never wore shoes not my size
When you grow up in a soft world,
You never learn to be tough and endure
When you grow up in a sweet world
You never learn to handle the bitter
I grew up in a grey life,
I said I grew up in a grey life
Colour looked really attractive,
But it is really the same on the inside
Our wallets get fuller, but our soul gets emptier.
Don't be fooled by what you see
The dream isn't deeper than a moviescreen is thick.


I don't know who was really rich back then
The one wealthy or with character healthy
The one who worries about losing what he has
Or the one who dreams about having

We maybe grew up in different worlds
With other food, with other music with other clothes with other smell
But what is there to talk about now?
The whole world is a tiny village
Hollywoodlies fill our minds
Yeah we eat the same and we speak the same language
Hand in hand back to Babylon

I don't know who is really rich down here
The one wealthy or with character healthy
The one who worries about losing what he has
Or the one who dreams about having
And I don't know no I don't know who is really richdown here
The one in excess or the one without access
POLANDIA POLANDIA POLANDIA POLANDIA

gaja : :