Komentarze: 0
......zeby tak umiec poprostu żyć.....
gdy przychodzi noc
zjawiasz się TY
Twój zapach drażni mój nos
moje umysł i ciało nie chcą już nic
wyciągam tępy nóż
i podcinam Ci gardło
wysysam całą krew
i pełna upajam się władzą
tym samym narzędziem
kroję twe ciało
zanurzam ręce w Twe wnętrze
i czuje że mam Cię nareszcie
potem sięgam po czarny worek
pakuję Twe resztki
wkładam pod głowę
i zasypiam spokojna
spokojna bo wiem
że kolejnej nocy
znowu odwiedzisz ze mną
tę samą łąkę
uśmiechem swym rozpalisz ogień
blaskiem zniesiesz zaklęcie
i nowe pęta magii zaciśniesz
i znów Cię spakuje
i włożę pod głowę.
Podnioslam swoj ciezki tylek z lozka..... chociaz wcale mi sie nie chcialo... ale obiadek trzeba zrobic. Jednoczesnie wpadlam na najbardziej genialny pomysl w tym roku.... dzisiaj wieczorem pakuje sie o 20 do lozka i ogladam wszystko co sie tylko da w TV. Ha ha ha, nie wiem co sie ze mna dzieje bo przez ostatnie pol roku to telewizor wlaczalam zeby ewentualnie sprawdzic czy jeszcze dziala i nie zdarzalo sie to czesciej niz raz w tygodniu a teraz mam jakis glod siedzenia przed nim.... no coz.... trzeba sie troche pooglupiac przed wysilkiem intelektualnym jakim bedzie poczatek roku akademickiego. No i tak mnie nosi.... nastawilam obiad.... a w zasadzie narazie tylko rosol - zaraz ide robic pierogi. Glowa mnie boli, ale mam nadzieje ze to nie dalszy ciag grypy tylko to moje spanie na raty.
Ale sie dzien zaczol.... dosc ze nie moglam spac i gapilam sie w TV do 4 rano skaczac z kanalu na kanal (bardzo fajne seriale powtarzaja w nocy:o)) to jeszcze zostalam brutanie wyrwana ze snu o 7 rano czyli w samym srodku nocy. Moja mama ma grypsko i nie wiem w zasadzie dlaczego ja mialam z nia isc do lekarza. Przychodnia jest w odleglosci 5 minut od mojego domu.... no ale mama to mama, zebralam sie i z zaspanaymi oczami ruszylam z nia do konowala. Przez cale 5 minut tej drogi wyobrazalam sobie ten tlum w poczekalni i te godziny spedzane tam na siedzeniu... Bo jak mowilam zeby zadzwonic i umowic sie na godzine to nie bo po co. Dotarlysmy. Na schodach chcialn nas wyminac jeden pan... ale ja niepo to wstaje o 7 rano zeby mnie potem jakis wymijal na schodach i siedzial godzine u lekarza... Wiec skutecznie zablokowalam soba schody :o))). Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu i przyjemnemu zreszta poczekalnia byla prawie pusta.... siedziala tam tylko jedna smetna pani w srednim wieku mierzaca wzrokiem kazda pielegniarke (moze jakas zakompleksiona albo jej sie te pielegniary poprostu podobaly... a moze lubi uniformy :o)). wiec suma sumarum spedzilam tam nie przewidywane pol dnia tylko jakies 30 minut... A teraz ide spac, bo kiedys trzeba. I chyba odwolam spotkanie o 13.... nie chce mi sie wychodzic z domu. Ale ciesze sie bo dzien sie zaczol pozytywnie.... malo ludzi w poczekalni... hi hi hi. To nie moze byc zly dzien.