Wczoraj dostalam dziwnego meila. Nie lubie takich listow bez podpisu i niecierpie niespodzianek.... zle mi sie kojarza bo tylko z tym ze potem boli mnie serducho. Wiec niespodzianki mimo tego ze wiekszosc ludzi je kocha dla mnie sa beee. A listy bez podpisu o dziwnej, nie wiem co majacej mi powiedziec tresci jeszcze bardziej wywoluja we mnie "lekkie podenerwowanie" . Oto owy list"
"Ostrożnie tego próbuję. Zamykam oczy, wkoło panuje cisza. Hmm... Jeszcze szczyptę sensu. Ale czy mogę na sobie polegać? Taki ze mnie znawca... No ale kogo mam się spytać? Kwiatka na parapecie? Może to nawet nie jest zły pomysł, ale muszę zrobić to sam. Bez niczyjej pomocy. Sypię więc sens i próbuje ponownie. No, tym razem przesadziłem. Trzeba było nie chodzić na wagary w szkole umiaru. Umiar jest przecież tak bardzo potrzebny. A mi go brakuje... Może zapiszę się do wieczorówki? A tam! Po co mi jeszcze jeden obowiązek. Rzucam to raz na zawsze! Jednak coś nie daje mi spokoju. Nerwy drepczą po mnie tam i z powrotem z satysfakcja machając ni to kocimi, ni diablimi ogonami.. Niespokojnie obracam w palcach dzisiejszy dzień myśląc o tym, co będzie ze mną jutro. A
on jakby ma inne plany. Wypada mi z ręki... No tak. Normalnie być nie mogło. Kolacja wskoczyła na śniadanie i szepce mu do ucha czułe słówka. Kolacja lubi łączyć się ze śniadaniem... A obiad zwrócony na dywan zazdrośnie spogląda w ich stronę. Chociaż robi to bardzo dyskretnie, spoglądając ciekawsko kątem lewego oka. Doprawdy, istne Boom
Oko! Nie lubię takich mazaji. Teraz to już w ogóle nie wiem, co robić. Mam ich tak zostawić? W sumie to nie lubię wtrącać się w cudze sprawy, ale to w końcu mój brzuch. A może tak mi się tylko wydaje? Kto wie czyje to nogi, ręce, głowa? Aż boję się myśleć o ewentualnych możliwościach... Najlepiej będzie stąd uciec, stchórzyć i nie komplikować sobie życia. Tyle razy to skutkowało, dlaczego tym razem miałoby się nie udać? No dobrze, ale jak mam uciec od własnego posiłku? Posiłku, któremu tyle zawdzięczam, który posilał mnie przez cały dzisiejszy dzień? Nie mogę tego zrobić. Miałbym wtedy straszne wyrzuty sumienia. Aż by mi z tych wyrzutów sumienia wyskoczyły turkusoworużowopomarańczowoseledynowoczarne plamy na włosach. I wtedy wszyscy by wiedzieli, że zrobiłem coś potwornie złego. Na to nie mogę sobie pozwolić, o nie! Łza spłynęła mi po policzku. Moja słona łezka. Taka mała, słona i krótkotrwała. Jak zwykle telepatycznie przekazała mi pomoc. Już wiem. Robię wszystko od początku, tak jak przedtem. Tak jak przedtem, a jednak inaczej. Bo teraz robię wszystko z umiarem. Sensu jest już tyle, ile trzeba. Teraz nie mam już wątpliwości. Wszystko przychodzi mi z łatwością. Wszystko wydaje się takie proste, jasne, radosne i dobre. Wszystko zaraz wróci do normy. Ze szczęścia stukam w tą szybkę, tą przede mną. Wydaje mi się, że ona też się do mnie uśmiecha.
A ona pękła. Znowu przesadziłem. Tak jak nie trzeba. Nie na tą grządkę."
Odpisalam natychmiast i dosyc krociutko, poprostu "??????" a dzisiaj dostalam odpowiedz:
"W życiu wszystko moze się zdarzyc.Zaden genialny fantasta nie zdoła wymyslić tak niezwykłych w swej złóżnosći zdarzeń i sytuacji,jakie niejednokrotnie przynosi samo życie.Przebiegiem wydarzeń nie rządzi jednak slepy los.Z nieograniczonego wręcz bogactwa życia wynikaja więc odwieczne,ale zawsze zywe i intrygujace pytania o jego sens i cel.Szukania recepty na zycie szczesliwe,metody wynajdywania przez jednostke najbardziej odpowiedniego dla niej miejsca wsród ludzi i współżycia z ludzmi.Odpowiedzi na te zasadnicze pytania z głównego zródła-z życia.Właśnie z przezyc i doswiadczen ludzi,ich zmagan,wzlotów i upadków,radośći dramatów i sukcesów.Wszystko to tworzy,"księge mądrosći zyciowej".Czytając ja uwaznie i twórczo,uczymy sie od innych,żyjemy pełniej,uczestniczymy w doskonaleniu siebie i kształtu życia."Miejsce wsród ludzi" moim zdaniem to po prostu stopień socjalizacji jednostki społecznej adaptacji,identyfikacji z celami zespołowymi,szerszym srodowiskiem,nawet tym poza spolecznoscia lokalną.Nie przychodzi to łatwo....jesli człowiek chce byc kims,jesli dązy do tego i nie chce uniknąc tego... Miejsce wsród ludzi to zarazem społeczny altruizm,postawa zyczliwosci,humanizacja wzajemnych stosunków oddziaływań,rozumienie potrzeb i aspiracji drugiego człowieka.Widzenie siebie nie jako wybrańca bogów ale w dialektycznej zaleznosci z innymi ludzmi.BA ! czy to jest mozliwe??wiec jak w koncu zyc,co uznac w naszym skomplikowanym swiecie za wartosci najwieksze??Wszak ,zyje sie tylko raz. Czy zatem stworzyc ideał izolacji psychicznej,zawrzyc sie w intymny swiatducha.Chłonąc to wszystko co poserza własne horyzonty,daje rozkosz poznania,bogaci wewnetrznie,pozwala autentycznie przezywac krótki w gruncie rzeczy okres własnej biografii?Czy mozna byc Judymem w maksymalnym stopniu uspołecznienia,pro publico bono walczyc z tym wszystkim,co wsteczne,szkodliwe,co hamuje postęp,trąci obskurantyzmem,co trzeba wypełnić,zmiażdżyć bezlitosnie?Pytanie,skąd tylko czerpac siły do tej bezkompromisowej walki,gdzie szukac oparcia?Wobec istnienia prytatyw,drobnomieszczaństwa,w martwym swiecie przepisów,papierków i biurokracji.W wyziewach nihilizmu moralnego i indyferentyzmu_łatwo zagubić optymizm i wiarę w ludzi. Bez tej wiary,człowiek więdnie,grozi mu całkowite wyalienowanie. Nie cierpie na kompleksy,jestem daleki od subiektywizmu ocen,mam bardzo krytyczny stosunek do siebe samego i własnej pracy,a mimo wszystko dostrzegam wyraznie patologie.wrecz gangrene u ludzi spostrzeganych jako autorytety.Toż to tępy formalizm,brak inwencji i polotu,złósliwosci typowe dla ludzi małych i słabych,płaszczenie się przed siłą,deformacje psychikik u ludzi,którzy powinni stanowic swoisty wzorzec do nasladowania. Nikt nie wynalazł dotąd recepty na idelane zycie,To coś jak filozoficzny spó o uniwersalia,Ciągnący sie w nieskonczonośc,ale przecież łatwo sformułować choćby kilka prawd:
-Trzeba byc uzytecznym dla innych,cenić ludzką godnosc,odrębnosć psychiczną otoczenia
-nie można isc przeż zycie samotnie.
-warto ustalic własną hierarchie ważnosći celów,widzieć rzeczy ważne i wtórnie nieistotnie.
-trzeba przeżyc swój czas dynamicznie,spieszyć sie,nie ulegać pokusie bezruchu i rozleniwienia,także w sensie intektualnym.
-byc zyczliwym dla innych,rozumiec swiat ich potrzeb psychospołecznych.
-byc soba,wymagajacym wobec siebie,odpowiedzialnym za słowo i czyn. "
Nienawidze takich rzeczy, od razu zoladek mi sie wywraca jak dostaje niepodpisane listy..... smutno mi ..... :o((((