Najnowsze wpisy, strona 25


sie 23 2002 nie lubie takich akcji!!!!
Komentarze: 0

Wczoraj dostalam dziwnego meila. Nie lubie takich listow bez podpisu i niecierpie niespodzianek.... zle mi sie kojarza bo tylko z tym ze potem boli mnie serducho. Wiec niespodzianki mimo tego ze wiekszosc ludzi je kocha dla mnie sa beee. A listy bez podpisu o dziwnej, nie wiem co majacej mi powiedziec tresci jeszcze bardziej wywoluja we mnie "lekkie podenerwowanie" . Oto owy list"

"Ostrożnie tego próbuję. Zamykam oczy, wkoło panuje cisza. Hmm... Jeszcze szczyptę sensu. Ale czy mogę na sobie polegać? Taki ze mnie znawca... No ale kogo mam się spytać? Kwiatka na parapecie? Może to nawet nie jest zły pomysł, ale muszę zrobić to sam. Bez niczyjej pomocy. Sypię więc sens i próbuje ponownie. No, tym razem przesadziłem. Trzeba było nie chodzić na wagary w szkole umiaru. Umiar jest przecież tak bardzo potrzebny. A mi go brakuje... Może zapiszę się do wieczorówki? A tam! Po co mi jeszcze jeden obowiązek. Rzucam to raz na zawsze! Jednak coś nie daje mi spokoju. Nerwy drepczą po mnie tam i z powrotem z satysfakcja machając ni to kocimi, ni diablimi ogonami.. Niespokojnie obracam w palcach dzisiejszy dzień myśląc o tym, co będzie ze mną jutro. A
on jakby ma inne plany. Wypada mi z ręki... No tak. Normalnie być nie mogło. Kolacja wskoczyła na śniadanie i szepce mu do ucha czułe słówka. Kolacja lubi łączyć się ze śniadaniem... A obiad zwrócony na dywan zazdrośnie spogląda w ich stronę. Chociaż robi to bardzo dyskretnie, spoglądając ciekawsko kątem lewego oka. Doprawdy, istne Boom
Oko! Nie lubię takich mazaji. Teraz to już w ogóle nie wiem, co robić. Mam ich tak zostawić? W sumie to nie lubię wtrącać się w cudze sprawy, ale to w końcu mój brzuch. A może tak mi się tylko wydaje? Kto wie czyje to nogi, ręce, głowa? Aż boję się myśleć o ewentualnych możliwościach... Najlepiej będzie stąd uciec, stchórzyć i nie komplikować sobie życia. Tyle razy to skutkowało, dlaczego tym razem miałoby się nie udać? No dobrze, ale jak mam uciec od własnego posiłku? Posiłku, któremu tyle zawdzięczam, który posilał mnie przez cały dzisiejszy dzień? Nie mogę tego zrobić. Miałbym wtedy straszne wyrzuty sumienia. Aż by mi z tych wyrzutów sumienia wyskoczyły turkusoworużowopomarańczowoseledynowoczarne plamy na włosach. I wtedy wszyscy by wiedzieli, że zrobiłem coś potwornie złego. Na to nie mogę sobie pozwolić, o nie! Łza spłynęła mi po policzku. Moja słona łezka. Taka mała, słona i krótkotrwała. Jak zwykle telepatycznie przekazała mi pomoc. Już wiem. Robię wszystko od początku, tak jak przedtem. Tak jak przedtem, a jednak inaczej. Bo teraz robię wszystko z umiarem. Sensu jest już tyle, ile trzeba. Teraz nie mam już wątpliwości. Wszystko przychodzi mi z łatwością. Wszystko wydaje się takie proste, jasne, radosne i dobre. Wszystko zaraz wróci do normy. Ze szczęścia stukam w tą szybkę, tą przede mną. Wydaje mi się, że ona też się do mnie uśmiecha.
A ona pękła. Znowu przesadziłem. Tak jak nie trzeba. Nie na tą grządkę."

 Odpisalam natychmiast i dosyc krociutko, poprostu "??????" a dzisiaj dostalam odpowiedz:

 "W życiu wszystko moze się zdarzyc.Zaden genialny fantasta nie zdoła wymyslić tak niezwykłych w swej złóżnosći zdarzeń i sytuacji,jakie niejednokrotnie przynosi samo życie.Przebiegiem wydarzeń nie rządzi jednak slepy los.Z nieograniczonego wręcz bogactwa życia wynikaja więc odwieczne,ale zawsze zywe i intrygujace pytania o jego sens i cel.Szukania recepty na zycie szczesliwe,metody wynajdywania przez jednostke najbardziej odpowiedniego dla niej miejsca wsród ludzi i współżycia z ludzmi.Odpowiedzi na te zasadnicze pytania z głównego zródła-z życia.Właśnie z przezyc i doswiadczen ludzi,ich zmagan,wzlotów i upadków,radośći dramatów i sukcesów.Wszystko to tworzy,"księge mądrosći zyciowej".Czytając ja uwaznie i twórczo,uczymy sie od innych,żyjemy pełniej,uczestniczymy w doskonaleniu siebie i kształtu życia."Miejsce wsród ludzi" moim zdaniem to po prostu stopień socjalizacji jednostki społecznej adaptacji,identyfikacji z celami zespołowymi,szerszym srodowiskiem,nawet tym poza spolecznoscia lokalną.Nie przychodzi to łatwo....jesli człowiek chce byc kims,jesli dązy do tego i nie chce uniknąc tego... Miejsce wsród ludzi to zarazem społeczny altruizm,postawa zyczliwosci,humanizacja wzajemnych stosunków oddziaływań,rozumienie potrzeb i aspiracji drugiego człowieka.Widzenie siebie nie jako wybrańca bogów ale w dialektycznej zaleznosci z innymi ludzmi.BA ! czy to jest mozliwe??wiec jak w koncu zyc,co uznac w naszym skomplikowanym swiecie za wartosci najwieksze??Wszak ,zyje sie tylko raz. Czy zatem stworzyc ideał izolacji psychicznej,zawrzyc sie w intymny swiatducha.Chłonąc to wszystko co poserza własne horyzonty,daje rozkosz poznania,bogaci wewnetrznie,pozwala autentycznie przezywac krótki w gruncie rzeczy okres własnej biografii?Czy mozna byc Judymem w maksymalnym stopniu uspołecznienia,pro publico bono walczyc z tym wszystkim,co wsteczne,szkodliwe,co hamuje postęp,trąci obskurantyzmem,co trzeba wypełnić,zmiażdżyć bezlitosnie?Pytanie,skąd tylko czerpac siły do tej bezkompromisowej walki,gdzie szukac oparcia?Wobec istnienia prytatyw,drobnomieszczaństwa,w martwym swiecie przepisów,papierków i biurokracji.W wyziewach nihilizmu moralnego i indyferentyzmu_łatwo zagubić optymizm i wiarę w ludzi. Bez tej wiary,człowiek więdnie,grozi mu całkowite wyalienowanie. Nie cierpie na kompleksy,jestem daleki od subiektywizmu ocen,mam bardzo krytyczny stosunek do siebe samego i własnej pracy,a mimo wszystko dostrzegam wyraznie patologie.wrecz gangrene u ludzi spostrzeganych jako autorytety.Toż to tępy formalizm,brak inwencji i polotu,złósliwosci typowe dla ludzi małych i słabych,płaszczenie się przed siłą,deformacje psychikik u ludzi,którzy powinni stanowic swoisty wzorzec do nasladowania. Nikt nie wynalazł dotąd recepty na idelane zycie,To coś jak filozoficzny spó o uniwersalia,Ciągnący sie w nieskonczonośc,ale przecież łatwo sformułować choćby kilka prawd:
-Trzeba byc uzytecznym dla innych,cenić ludzką godnosc,odrębnosć psychiczną otoczenia
-nie można isc przeż zycie samotnie.
-warto ustalic własną hierarchie ważnosći celów,widzieć rzeczy ważne i wtórnie nieistotnie.
-trzeba przeżyc swój czas dynamicznie,spieszyć sie,nie ulegać pokusie bezruchu i rozleniwienia,także w sensie intektualnym.
-byc zyczliwym dla innych,rozumiec swiat ich potrzeb psychospołecznych.
-byc soba,wymagajacym wobec siebie,odpowiedzialnym za słowo i czyn. "

 

Nienawidze takich rzeczy, od razu zoladek mi sie wywraca jak dostaje niepodpisane listy..... smutno mi ..... :o((((

gaja : :
sie 22 2002 olewam wszystko na kilka chwil...
Komentarze: 0

Nadal nie opuszcza mnie zlosc na sama siebie :o)). Tak zajelam sie tym cholernym htmlem ze opuscialam sie bardzo w pisaniu bloga :o((. Ale mam dosc... nie wiem dlaczego w programie do tego cholerstwa widac idealnie moje zaprojektowane kiczowate tabelki a jak to wklejam tutaj to jeden wielki BERET :o((. Olewam to... moze kogos kiedys dopadne i mu za to zaplace a narazie blogooś bedzie taki jakim go uczynila MF. Pozatym mam wyzuty sumienia ze zameczam wszystkich do okola tym tematem wiec koniec!!! (chociaz na jakis czas :o)).

 

Wrocilam z wakacji...niestety... chociaz w zasadzie w ostatni dzien juz chcialam wracac, nie lubie byc daleko od domu. Tu jest moje miejsce i chociaz czasami tak bardzo chce uciec to zawsze najlepsze w tym wszystkim jest wracanie do domu. Na SLOCIE bylo cudownie. Takie 5 dni z Bogiem.... i czuc jak jet bliziutko. To tak bardzo dodaje powera do wszystkiego. Nikt cie nie chce na sile nawracac, poprostu jestes ty i jest Bog... wspaniale uczucie kiedy tak bardzo czuc go na uwielbieniu. Oprocz tego mnustwo warsztatow.... dokladnie ze wszyskiego  co tylko moglo by cie zainteresowac.... kilka wykladow na przerozne tematy, dyskusyjny klub filmowy, wieczory jazzowe, techno, ska, trip, hip hop, rock, pop, regge, electro, drum'n'bass....... i jeszcze kilka innych.... wszystko dzieje sie przez 5 dni, cala dobe rownolegle... nie ma czasu zeby spac albo sie nudzic. W nocy w starej katerdzre niesamowite pokazy sztuki wspolczesnej... teatry... pantomima.... sztuki wizualne... w dzien sporty uliczne itd. To byly naprawde fajnie spedzone dni.. jak co roku od kilku lat.... ja juz chce sierpien za rok i znowu SLOT!!!!

Co do kontynuacji mojego zyciorysu od 20 roku w zwyz... napisze jak tylko bede miala troszke weny tworczej. Narazie jak napisalam cos o tamtych dawniejszych latach to mam duzo refleksji.... jakos teraz trudno pozbierac mi mysli. Chyba za wiele we mnie skrajnosci.... Kurcze chyba zaczne szukac szarego w moim zyciu... bo jakos tak wszystko zrobilo sie jedynie kontrastowo czarno - biale. Chociaz np. ludzie.... to dziwne jak o nich mysle. Lapie jakis kontakt i albo kogos bardzo nie lubie albo wchodze z nim odrazu w bardzo blizka relacje.... chociaz tych ktorych naprawde nie lubie raczej nie ma. Jest kilka osob do ktorych mam zal albo jestem do nich uprzedzona przez jakies wczesniejsze wydarzenia. Natomiast ostatnio zawuazylam ze jest wiele osob ktore sa mi poprostu obojetne. Nie mam jakis wiekszych sentymentow w stosunku do nic i to mnie chyba troszke przeraza. Chociaz nie ejstem bezduszna, nie umiem przejsc obojetnie obok kogos komu jest zle. Nie zawsze umiem pomoc, nie zawsze mam taka moc zeby pomoc ale zawsze moge chociaz poplakac razem z tym kims. Cos moje zycie staje sie mocno refleksyjne..... czyzby historia naprawde lubila sie powtarzac. Tak bardzo walczylam z tym zeby czuc normalnie a nie 100 razy bardziej niz inni i jakos mi sie udalo... i bylo mi chyba z tym dobrze... a teraz znowu wczuwam sie w kazda chwile mojego jestestwa. Jednak zycie chyba lubi bumerangi :o)).

No dobra dosyc wywnetrzen na ta chwile... ide gotowac rodzinie obiad.

 

gaja : :
sie 21 2002 o skorpionie slow kilka.....
Komentarze: 1

... czasami mysle o tym czy tak naprawde znak zodiaku w jakis sposob determinuje nasze zycie.... ja jestem rasowy skorpion.... i nie wiem czy bardziej jestem z tego powodu szczesliwa czy smutna. Jest taka stara przypowiesc o skorpionie...., ktora kiedys opowiedzial mi Q ....

Pewien Skorpion wedrowal sobie po swiecie. Przemierzal wielki swiat wzdloz i wszez... ale kiedys napodkal przeszkode... stal na brzegu rzeki i nie wiedzial jak sie przeprawic na druga strone... Nagle zobaczyl zabe na brzegu... podszedl do niej... zaba sie wystraszyla i zaczela uciekac ale skorpion ja zatrzymywal

- zostan, nic ci nie zrobie

- zaraz mnie ukasisz i zgine... wszystkie skoriony sa takie same...

- obiecuje ze nic ci nie zrobie... tylko prosze cie pomoz przeprawic mi sie na drugi brzeg rzeki....

- chyba oszalels... przeciez jak pozwole ci wejsc na moj grzbiet to mnie ukasisz i zgine...

- nie zrobie tego... przeciez tak bardzo mi zalezy na tym zeby przeprawic sie przez rzeke.... jak bym cie zabil nie udalo by mi sie to

Po dlugim namawianiu i zapewnianu przez skoriona ze nic z jego strony nie grozi zabie.... ta w koncu sie zgodzila na pomoc w przeprawieniu skorpiona na druga trone. Kiedy przeplywali przez rzeke... na samym srodku.... skorpion nagle ukasil zabe... ta resztami sil powiedziala...

- co ty zrobiles... ukasiles mnie i tym samym zabiles mnie i siebie... teraz ja zgine a ty utoniesz....

na to skorpion ze lzami w oczach odpowiedzial.....

- wiem..... TAKA MOJA NATURA......

gaja : :
sie 21 2002 nagi aniol....
Komentarze: 1

anioł stoi nagi

na polu maku

drżącą ręką

podaje mi nektar

który sprawia, że świata

nie ma

na kilka chwil

ide do sztucznego raju

ciepło koi ból

krew się rozmywa

zamykam oczy

jest dobrze

mam nadzieje, że się

już nigdy nie....

gaja : :
sie 20 2002 uwaga prądkuje :o))
Komentarze: 1

gajucha po wakacjach :o(((. Zbieram w glowie to co powinnam napisac. Po pierwsze dokonczenie mojego barwnego zyciorysu :o))) po drugie opisanie tygodnia wakacji - rownie barwnych. Ale jakos co siadam do kompa to po 5 minutach boli mnie glowka i musze odejsc.... wiec pewnie wszystko to napisze jak moja grypka bedzie juz daleko i nie bede pratkowala ani troszeczke :o))..... bo narazie to chyba tylko zarazam. Takie... Wielkie Gajowe Pratkowanie :o)).... tylko czy przy tym tak musi bolec glowa???

gaja : :