Najnowsze wpisy, strona 5


lip 11 2003 gżdacz
Komentarze: 0




Nie wszyscy wiedzą, że jest wiele wszechświatów. Są wszechświaty Grube i Chude, Kolorowe i Nadmuchiwane, Mrugające i Odrzutowe. Są też wszechświaty bardzo nieduże, a ten, który zamieszkują Gżdacze, jest najlepszym i najmniejszym ze znanych wszechświatów.
Otóż każdy taki wszechświat jest sobie całkowicie osobno i na ogół nie spotykają się ze sobą w żadnym punkcie, ale jak się spotkają, to taki punkt nazywa się Dziurą Kosmiczną.
Wszechśiat Gżdaczy był taki mały, że kiedy spotkał się z naszym normalnym wszechświatem, to zrobiłą się bardzo maleńka Dziurka Kosmiczna, przez którą mógł się przecisnąć jedynie najmniejszy ze wszystkich Gżdaczy.
W gruncie rzeczy pozostałe większe i dorosłe Gżdacze nie bardzo miały ochotę wybierać się w jakiś inny świat, uważając, że jest im dobrze tam, gdzie są, tylko włąśnie jeden, jedyny, najmniejszy Gżdacz postanowił przecisnąć się przez Dziurkę. Zwany był on przez swych znajomych Wiercącym się Gżdaczem lub Nieustannie Fruwającym Gżdaczem (wszystkie Gżdacze mają pomarańczowe skrzydła) albo nawet Wyjątkowo Wścibskim Gżdaczem, sam zaś często myślał o sobir jako o Gżdaczu Żądnym wiedzy.
Często się zdarza, że to, co mamusia uważa za wadę, my uważamy za zaletę i tak też było w wypadku małego Gżdacza.
Mamusia oczywiście chciała, żeby mały Gżdacz był żądny wiedzy, ale twierdziła, że jeśli ktoś na przykład nie myje uszu, żeby sprawdzić, czy ogłuchnie, to to nie jest żądza wiedzy, tylko głupia ciekawość.
W każdym razie mały Gżdacz skorzystał z nieuwagi starszych i przecisnął się na drugą stronę Kosmicznej Dziurki.
A po drugiej stronie akurat była Wielka Narada pod Auspicjami (Auspicje leżą niedaleko Krakowa).
Więc pod tymi Auspicjami siedzieli różni bardzo mądrzy uczeni i myśleli, co to takiego ta dziura, aż tu nagle wyfrunął z niej mały Gżdacz!
- Kto ty jesteś? - zapytali chórem uczeni.

- Kiedy biegam, to jestem biegaczem,
kiedy fruwam, to jestem fruwaczem,
kiedy się boję, to jestem baczem,
a tak w ogóle to jestem Gżdaczem.
Więc podziwiaj mnie i patrz:
Jestem fruwający Gżdacz!

-odpowiedział mały Gżdacz i zakręcił młynka w powietrzu, a potem zatrzepotał skrzydłami i poleciał w kierunku Krakowa.
Uczeni postali jeszcze trochę nad dziurą, ale ponieważ nic więcej z niej nie wylazło, to sobie poszli.
A tymczasem mały Gżdacz przyleciał do lasu. Bardzo się zawstydził uczonych, którzy przyglądali mu się badawczo, i może dlatego tak szybko uciekł, ile sił w pomarańczowych skrzydłach.
Chociaż był bardzo wścibski, to wcale nie lubił, żeby inni przyglądali mu się
badawczo i znacząco chrząkali, bo wtedy z zakłopotania skrzydła robiły mu się całkiem fioletowe.
Ale ledwie przyleciał do lasu, znowu ktoś znacząco chrząknął. Była to wrona, która jeszcze nigdy nie widziała, żeby ktoś miał pomarańczowe skrzydła.
- Coś podobnego - powiedzała - coś podobnego! No, no - powtórzyła jeszcze raz: - coś podobnego! - Przyjrzałą się Gżdaczowi dokładnie, ponownie chrząknęła i oświadczyła stanowczo: - Coś podobnego!
- To samo chciałam powiedzieć - zaskrzeczała druga wrona, która nadleciała z przeciwka - coś podobnego!
Gżdacz był już trochę zmęczony, więc choć obie wrony patrzyły prawie tak samo badawczo jak uczeni, zapytał grzecznie:
- Czy mógłbym dostać gdzieś tutaj odrobinę tiritongi?
- Coś podobnego! Jakiej znowu tiritongi? - zapytały wrony i spojrzały po sobie.
- W moim wszechświecie - odpowiedział Gżdacz - wszystki Gżdacze jedzą tiritongę.
- Ach, więc to jest Gżdacz? - wrzasnęły wrony i poleciały pochwalić się, że widziały prawdziwego Gżdacza żywiącego się tiritongą.
"Bardzo nieładnie, że tu nigdzie nie ma tiritongi i że wszyscy dziwią się moim pomarańczowym skrzydłom" - pomyślał sobie Gżdacz.
Wzbił się trochę wyżej i zobaczył chłopca, który siedział na polanie w lesie i płakał. Podfrunął więc do niego i zapytał:
- Dlaczego ty ciekniesz? (Ponieważ Gżdacze nie płaczą nigdy, nie wiedział, że to są łzy).
- Dlatego, że się zgubiłem - odpowiedział chłopczyk. - A kto ty jesteś?

- Kiedy biegam, to jestem biegaczem,
kiedy fruwam, to jestem fruwaczem,
kiedy się boję, to jestem baczem,
a tak w ogóle to jestem Gżdaczem.
Więc podziwiaj mnie i patrz:
Jestem fruwający Gżdacz!

- A ja jestem chłpoczyk - powiedział chłopczyk - i zgubiłem mamę, kiedy szukaliśmy grzybów na obiad.
- Czy grzyby to coś w rodzaju tiritongi?
- Nie wiem, co to jest tiritonga, ale grzyby są do jedzenia.
- Tiritonga jest właśnie do jedzenia - odpowiedział Gżdacz. - Jeżeli nie wiesz, gdzie jest twoja mama, to poleć do góry i rozejrzyj się dokoła.
- Przecież nie mam skrzydeł - zmartwił się chłopiec i rozpłakał się jeszcze bardziej.
- Przestań cieknąć - zawołał Gżdacz - ja jestem doskonałym fruwaczem!
Wzbił się bardzo wysoko i zobaczył na skraju lasu mamusię chłpoczyka, która stał i wołała: - Hop, hop!
- Hop, hop! - zawołał Gżdacz. Zatoczył wielkie koło i usiadł na gałęzi naprzeciwko mamusi chłopczyka.
- Chłpoczyk siedzi na polance i musimy się spieszyć, bo bardzo wycieka - powiedział.
Więc mamusia chłpoczyka poszła szybko we wskazanym kierunku, a Gżdacz fruwał do góry i na dół, żeby przypadkiem nie pomyliła drogi.
A kiedy było po kłopocie i chłpoczyk spotkał swoją mamusię, a mamusia swego chłopczyka, Gżdacz zapytał, gdzie mógłby dostać tiritongę.
Niestety, grzyby - to nie była tiritonga, więc pożegnał się grzecznie, żeby zdążyć na obiad do swojego wszechświata. Poleciał do dziury pod Auspicjami i spieszył się tak bardzo, że spóźnił się tylko troszeczkę i jego tiritonga była całkiem ciepła.
Mamusia wcale się nie gniewała.
- Wiesz, mamusiu - powiedział Gżdacz - we Wszechświecie, po drugiej stronie Dziury Kosmicznej, też są mamusie.
- Tyle razy ci mówiłam, żebyś nie fruwał za daleko - powiedziała mamusia. Ale tak naprawdę, to wcale się nie gniewała.


gaja : :
maj 12 2003 dżamble
Komentarze: 0

Sitem płynęli, po morzu płynęli,
Sitem płynęli po morzu.
Mimo przyjaciół uwag i rad,
W burzliwy, wietrzny, niebezpieczny świat
Sitem płynęli po morzu.

A gdy odbili od brzegu w swym sicie,
Wszyscy krzyknęli: "Wy się potopicie!"
A oni: "Płyniemy na wiatry i burze.
Co tam, że sito nasze nie jest duże,
My sitem płyniemy po morzu."

Dalekie są kraje i bliskie są kraje,
   Gdzie Dżamble pędzą życie,
   Zielone głowy mają i niebieskie ręce mają,
   Po morzu pływają w sicie.

Sitem płynęli, po morzu płynęli,
Bo sitem ich była łódeczka.
Z chusteczki uszyli żagielek zielony,
Maszt z fajki zrobili na sztorc ustawionej,
Za linę służyła wstążeczka.

I mówił, kto widział, jak wyszli na morze,
Że sito ich łatwo przewrócić się może,
Że morze ciemnieje, że podróż daleka,
Że mnóstwo i strasznych przygód na nich czeka,
Sitem płynęli po morzu.

I woda zaczęła napływać do środka,
   Zalewać ich z sita łódeczkę,
   Więc, aby się trzymać i sucho, i zdrowo,
   Swe nóżki okryli bibułką różową
   Zapiętą na śliczną szpileczkę.

A nocą ich niby-kajutą był słoik
   I każdy z nich mówił, że nic się nie boi,
   Choć morze ciemnieje, choć morze się burzy,
   Że podróż daleka wciąż jeszcze się dłuży,
   A sito się kręci w kółeczko.

I całą noc długo płynęli, płynęli,
I gdy się znów słońce schowało,
Nucili cichutkim i sennym swym chórem,
A gong okrętowy oddzwaniał im wtórem,
I echo z gór odpowiadało.

O Timbalalu, jak przyjemnie mi tu,
W tym sicie i w tym słoiku z konfitur,
Gdy niesie nas hen nasz żagielek zielony
Za bladym księżycem hen, w dalekie strony,
My sitem płyniemy po morzu.

Po latach dwudziestu wrócili z powrotem,
   Po latach dwudziestu lub dłużej
   I każdy wykrzyknął, jak oni wyrośli,
   I byli u jezior, i w Górach byli Oślich,
   I w Strefie Strachu i Burzy.

I pito ich zdrowie, i bankiet wydano,
   Na którym ciasteczka drożdżowe podano,
   I każdy pomyślał: "Ach oddałbym życie,
   Gdybym jak oni mógł także w tym sicie,
   W dalekie wyruszyć podróże."

 

gaja : :
kwi 29 2003 dla Roberta.....
Komentarze: 4

Dzisiaj sa twoje imieniny... Gdyby nie to ze glos, ktory slysze prawie codziennie na dziendobry tak dobrze na mnie wplywa, myslalabym o tobie caly dzien. Zasmiecil bys caly dzien mojego zycia. Jestes jedyna osoba o ktorej chcialabym zapomniec... a od roku nie potrafie. Za kazdym razem staram sie zrozumiec - dlaczego?-  i wiesz... trace sile przy lamaniu sobie tym glowy. Chcialabym zeby to pytanie zniknelo z mojej glowy, zebys ty zniknol z kazdej mojej mysli. Na swiecie jest tyle cudownych rzeczy o ktorych moglabym myslec... dlaczego wlasnie ty ciagle musisz zasmiecac moja glowe? Od jakiegos czasu jest juz lepiej bo budze sie z nadzieja ze....  Nie chce cie pamietac Robert, chce zebys wyniusl sie z mojej glowy. Najlepiej idzie mi wyrazanie uczuc muzyka i spiewaniem.... i trafila sie piosenka, ktora dedykuje tylko tobie. Chce zebys raz na zawsze wniosl sie z moich mysli. Zegnaj.

Zacieram ślady twoich ust, ukrywam żywy ciągle gniew,
Udaję, że to już nie moja sprawa
Obdzielam sobą każdy dzień, sprzedaję myśli byle gdzie,
A wszystko po to, by upewnić się, że umiem
Sama sypiać, sama spędzać każdy czas, spojrzeć sobie w twarz

Żałuje, że cię znałam, żałuję, że kochałam,
Bo nie wart jesteś żadnej łzy, nie chciałeś wierzyć im
Żałuję, że cię znałam, żałuję, że ufałam
I powiem to, choć szkoda słów, że będziesz kiedyś sam
Całkiem sam i bez żadnych szans
Całkiem sam, tak jak kiedyś ja
Całkiem sam...

Znowu szare dni dopadły mnie, ciało snuje się jak cień
Słowa bolą dziś jak dawniej, idę
ślady ust zmieniają się, ślady stóp, co depczą mnie
Choć zacieram je, upewniam się, że umiem
Sama sypiać, sama spędzać każdy czas, spojrzeć sobie w twarz

Żałuje, że cię znałam, żałuję że kochałam,
Bo nie wart jesteś żadnej łzy, nie chciałeś wierzyć im
Żałuję że cię znałam, żałuję ze ufałam
I powiem to, choć szkoda słów, że będziesz kiedyś sam
Całkiem sam i bez żadnych szans
Całkiem sam, tak jak kiedyś ja
Całkiem sam...

Mogłeś mnie dla siebie mieć,
Mogłeś, ale czas nie ten
Mogłeś wszystko, tylko jedno słowo twoje
Mogłeś być na zawsze tak
Mogłeś być...
A teraz bądĄ ze sobą sam...

gaja : :
kwi 24 2003 Stand by your man
Komentarze: 2

Sometimes it's hard to be a woman
Giving all your love to just one man
You'll have bad times, he'll have good times
Doin' things that you don't understand
But if you love him, you'll forgive him
Even though he's hard to understand
And if you love him, oh be proud of him
'Cause after all he's just a man.
Stand by your man, give him two arms to cling to
And something warm to come to
When nights are cold and lonely.
Stand by your man, and show the world you love him
Keep giving all the love you can.
Stand by your man.
Stand by your man, and show the world you love him
Keep giving all the love you can.
Stand by your man

gaja : :
kwi 13 2003 jak dziecko!
Komentarze: 1

Jestem taka podekscytowana. dowiedzialam sie ze do Krakowa przjezdza Minuchin, moje guru terapii rodzinnej. To jest dla mnie niesamowite bo od kiedy zetknelam sie z jego teoria to wrecz pociagnelo mnie to do czytania, uczenia i zglebiania sie w takim rodzaju terapii. Kiedy nagle pogubilam sie w zawilych sciazkach psychologii to Minuchin wypadl mi jak spod ziemi i jakos tak ukierunkowal. A teraz jest szansa zeby z nim sie spotkac na zywo. Bedzie prowadzil trzy dniowe warsztaty w Krakowie. Mam akurat w tym terminie szkole w Wawie ale przysluguje mi jeden weekend wolny wiec bede sie chciala dostac na te warsztaty i olac szkole.  Jutro mnie czeka w zwiazku z tym powazna rozmowa z tata bo te warsztaciki napewno beda kosztowaly ok 500 zl. Strasznie duzo... ale zobaczyc samego Minuchina w akcji... jejku... zaczynam marzyc jak dzieciak. Tata pewnie sprowadzi mnie na ziemie... ale coz... pomzyc zawsze mozna...

gaja : :