Najnowsze wpisy, strona 8


sty 05 2003 ona
Komentarze: 2

ona
lubiła silnych mężczyzn
z ogorzałą od wiatru twarzą
z pyłem drogi we włosach
twardych jak bazaltowa skała
nie do pomyślenia byli
wiotcy intelektualiści
z piżmowym zapachem słabości
wieczorem tuliła się do snu
nucąc odwieczną piosenkę natury
wilgotną i cichą

gaja : :
sty 04 2003 rozmowa z nagrzanym
Komentarze: 3

Czuje sie dzisiaj wyjatkowo samotna, moze to przez ten deszcz ktory pada zamiast sniegu albo przez.... a sama nie chce myslec przez co bo jeszcze mi smutek by doszedl do tej samotnosci i bylabym jeszcze bardziej walnieta wariatka niz jestem teraz. Chyba pojade jutro do Gliwic.... albo... hmm.. zlbo znajde jakies inne wyscie z opresji... moze wystarczy sie przespac w wiekszosci takiego bezsensownego samopoczucia to pomaga, przynajmniej mnie. Tylko cos ostanio nie moge spac a wszyskie osoby zaczepiajace mnie na tlenia albo gg doprowadzaja mnie do szewskiej pasji... jak mozna zaczepiac kogos kto wyglada na niedostepnego? A jeszcze jak to bezczelne co mnei zaczepia ma miedzy 13 a 17 lat i chce alic sobie konia i zebym ja sluchala ... to na poczatku mnie bawilo do lez.... o wlasnie i poprawil mi sie humor, a co... wstawie tu ta rozmowe :o))) he he he, dobrze ze mi sie to przypomnialo! Tak w tej rozmowie bylam naprawde perfidna ale mialam straszny ubaw, zerezta nie tylko ja bi moj kumpel ktory bym wtedy podpuszczal mnie jeszcze bardziej :o)

 

-ile masz lat?

-??

-24

 -a skad jestes?

 -z krakowa

 czy to 100 pytan do...?

 -sluchaj mam taka sprawe

 -slucham

 -tylko prosze nie wkurzaj sie tylko odpowiedz mi

 ok?

 -ok

-no wiec nie mam dziewczyny a jestem strasznie napalony, no i chcialbym sobie zrobic dobrze do mikrofonu na rozmowie glosowej z toba

 -i to mialo mnie wkurzyc? To mnie ubawilo do lez

 -no roznie ludzie rwaguja

 no i?

 zgadzasz sie

 -nie jestem sama

 -a to moze inny m razem??

 - mozliwem jak będę miala jakis dzien dobroci dla napalonych

 -ok

 dzieki za dobre checi

 -:)

 prosze

 lubie byc pomocna :P

 a dleczego nie masz dziewczyny?

 -bo zerwalem tydzien temu

 -aha

 i przez tydzien trudno bez sexu, nie?

 -a lubie se czasami zrealizowacjakis zboczony pomyslik:P

 -sex przez telefon uwazasz za cos zboczonego?

 -to jest nawet podniecajace jak se walisz do mikrofonu i jeszcze jak ta osoba po drugiej stronie sie smieje

 -znam wieksze perwersje

 ja bym się nie smiala tylko sie dotykala he he he :oP

-no w sumie w dzisiejszych czasach nie

 no ja trez

 hehe to tez dobre

 -a ile ty juz lat zyjesz w tych dzisiajszych czasach?

 -hehe

 17

 -no tak, bardzo powazny wiek i bardzo powazna burza hormonow

 pewnie jestes niezly w lozku?

 -masz jakas fotke?

 -a ty masz?

 -hehe

 proste

 nie wiem, o to to sie dobrze zaputac moich dziewczyn bylych

 ja mam

-tak wiele bylo tych dziewczyn? Ile zaliczyles?

-nie wiele

 4

-i jeczaly z zadowolenia jak je posuwales?

-szczerze mowiac to tylko 3

ta czwarta byla jakas dziwna ale bylem z nia tylko 1 miesiac

-czemu dziwna?

-no jakas taka jak by ja to nie rajcowalo

-moze nie jestes taki dobry jednak? ;P

bo pomyslalam ze jak bys byl tako dobry to bym sie z toba umowila, ja lubie niezobowiazujace znajomosci i ostra jazde w lozku

-ja tez

ale chyba jestes z innego miasta

-a ty skad jestes?

-wawa

-ja studiuje w wawie wiec tam czesto bywam

 tylko ze mieszkanie to mam w krakowie

 wiec moze jednak ty tu przyjedziesz

 jeśli cie mama pusci, albo może wycieczka szkolna na Wawel…. :P

-aaaaaaa

-aha, tylko wyslij mi najpierw zdjecie, co? zebym cie poznala na dworcu :)

-do krakowa jechac zeby sie poruchac???

jeszczze nie upadlem na glowe

-hahahhahahhaa

to wal sobie dalej konia przez net

milej zabawy

papa

-ja na sylwestrajuz mam towar ale przed jeszcze nie i dlatego przez net

nie jestem jakis ulomny?

masz fotke czy nie?

bo ja mam

-to milo, ale ja nie kolekcjonuje fotek, nie mam potrzeby posiadania

czegos co mi sie neiprzyda

-ale ja by chetnie zobaczyl twoje

-ja mam tylko teraz takie z orgietki ze znajomymi, ale nei moge ci ich wyslac

-pierdolenie o szopenie

-tak myslisz?

-mysle ze cnotka niewydymka z ciebie tylko grasz taka

-he he he

-ale w sumie to mnie nie obchodzi

wazne ze chcesz posluchac jak se wale

-kotku, niegdy bys nie zapomnial jak by ci taka cnotka niewydymka jak ja dobrze obciagnela

-z pewnoscia

 ale to sa puste slowa

-chcesz mi zagrac na ambicji? He he he, to probuj dalej

-wiec lepiej jak bedziesz w wawie do daj znac i udowodnij to

 bo i trak mi nie obciagniesz

 tak segadam

-czlowiek malej wiary

 chcesz moje zdjecie?

 -chce

-ale naprawde mam tylko takie ostrzejsze

-super

-odbierz plik

-ok.

 

 Tu skończyła się nasza mila konwersacja , bo mily nastolatek odebral dosyc ostre zdjecie , nie moje co prawda ale przeciez on o tym mnie wie i chyba go przerazila wizje tego co ja bym chciala zeby on zrobil i na co patrzyl…. Wiec już się nei odezwal… ale uśmiałam się do lez.

 

 

 

 

gaja : :
sty 02 2003 troche wysmiewajac ale z duzym zrozumieniem...
Komentarze: 4

Dzisiaj targana początkiem roku i składająca sobie kolejne obietnice wyrywajace mnie od zycia a przykuwajace do swiata pracy i nauki, postanowilam ze się troche nad soba pouzalam. W koncu  baba jestem to mogę od czasu do czasu pomarudzic. Dzisiaj mój znajomy opowiadal mi o swojej wielkiej miłości i namiętności. Owa miloscio – namiętność mieszka pol Polski od niego, gadaja ze soba od niecałego miesiąca na necie, kilka razy zamienili pare slow przez telefon i wlasnie on stwierdzil ze to jest najcudowniejsza i ble ble ble…. To nic ze się jeszcze nie widzieli…Niestety nie przemawiaja do niego żadne racjonalne argumenty na jakie było mnie stac, po prostu nikt nie ma racji bo oni są sobie przeznaczeni i tyle. Kolezanka w której tak ten mój owy znajomy się zadurzyl jest jednak chyba troche innego zdania ponieważ jak się okazalo od 10 lat jest z kims i mimo ze go nie kocha to jednak najprawdopodobniej wyjdzie za niego bo nie chce mu robic przykrości ani mamie która go lubi…. No coz, może ja jestem zle wychowana ale bez miłości nie spieszylo by mi się tak znowu do slubu. Ale dzieki tej rozmowie otworzyly mi się oczka na pewne sprawy… dokladnie a może mniej dokladnie ok. 3 lat temu, no może 2,5 jakos tak, ja bylam dokladnie taka sama. Siedziałam namiętnie po kilka godzin na necie i każdy facet z którym gadałam wydawal mi się coraz lepszym kandydatem do ulokowania uczuc. Teraz nawet nei wiem ile takich wirtualnych miłostek przezylam. I wiem jakie to jest strasznie beznadziejne i wogole…. Ale jak mnie mowili znajomi dokladnie to co ja dzisiaj mówiłam do mojego kumpla to oczywiście ja miałam racje i nie dalam się nikomu przekonac o tym ze jej nie mam. I tak mijal sobie czas powoli ja poznawalam coraz to wiecej ludzi, coraz wiecej siedziałam na necie i tak do zajebania. Przezywalam rozterki i uniesienia, ogolnie nawet nie wiem kiedy okazalo się ze wszystkie te znajomości sa dokladnie takie same. Najpierw zaczyna się od strasznie wysokich emocji a potem gdy one opadaja to człowiek natychmiast znajduje sobie inna osobe gdzie emocje SA jeszcze wyższe i tak w kolko. Wszystko nagle staje się oblendem i nawet nei wiadomo kiedy nagle człowiek budzi się  ze  świadomością ze w tym roku to już chyba był z 15 razy zakochany. Najgorsze jest to ze w człowieku jest takie wielkie przekonanie ze to sa prawdziwe uczucia, nieważne ze się kogos nie widzialo, nie dotylako nie patrzylop mu w oczy…. Wszystko racjonalizuje siue tym, ze teraz tak wszyscy robia albo ze przeciez net jest taki wielki i wlasnie my wpadliśmy na siebie i to jest niesamowite. A tu tymczasem po moich obserwacjach  obserwacjach autoobserwacjach, tak naprawde każdy czatownik jest dokladnie taki sam. Wszycy szukaja uczucia w takim dziwnym miejscu jakim jest net. A mnie się wydaje ze to jakby ostatnie miejsce gdzie to uczucie można znalesc. Owszem, nei zaprzecze ze poznalam kilku wspaniałych ludzi ta droga, ale te znajomoscie kiedy przeniosły się na real zrobily się zupełnie inne. Nie można tez zaprzeczyc ze takie siedzenie na necie duzo uczy, niektórzy tak jak ja rezygnuja po pewnym czasie i staraja się nawracac innych :o) ale niestety znam tez takich co siedza od kilku lat bez opamiętania i wcale nie widza tego jako jakies zagrozenie dla siebie…. Najśmieszniejsze jest to ze ja – absolutnie i na pewno uzalezniona od netu nawoluje do porzucania czatow :o). Sama nie mogę w to uwierzyc jak bardzo się zmienilam pod tym względem. Ale moim sukcesem jest to ze w zasadzie od maja nie bylam na moim kochanym czacie, ze nie przesiaduje na zadnym innym i ze normalnie a nie z wielka euforia wdaje się w nowe znajomości na necie. Nie spotykam się tez tlumnie. Ostatnio netowa osobe w realu poznalam pod koniec sierpnia albo z początkiem wrzesnia jakos tak i nikogo od tej pory nie poznawalam i jakos niekoniecznie mam zamiar. To chyba najlepsza osoba na miejsce konca ze znajomościami z netu. Jest przeinteligentny i wspaniale mi się z nim spedza czas i na necie i w realu. Najlepiej by było żeby na tym poprzestac i żeby mi pozostalo dobre wrazenie i uśmiech na buzi, żeby nie było już nowych znajomości. Nawet mnie do nich nie ciagnie ale nie będę się zarzekala. W koncu jest dobrze. Nieprzezywam tak bardzo czegos czego tak naprawde nei ma, martwie się tylko tym co dotykałam i głaskałam naprawde  i czuje się z tym duzo szczesliwsza. No to by było przemyśleń na zeszly rok i net, w tym roku będę rozmyślała nad tym dlaczego pisze bloga i jakie skrzywienie we mnie to zaspokaja :o)) ale o tym dopiero w grudniu :o))

gaja : :
gru 31 2002 czemu niecierpie sylwestra i male podsumowanie...
Komentarze: 0

Czyz jest lepszy czas na podsumowania niz oststni dzien roku? Po pierwsze nienawidze sylwestra za to ze wszyscy sie bawia a ja zawsze mam problemy. zawsze jak zaplanuje cos wyjatkowego to to jet klapa. W tym roku zadzialaly sily wyzsze... ale poprzednia lata i imprezy to same jakies niewypaly... zawsze mam dola i zawsze bym chciala..... aaa... nawet nei chce mi sie pisac. Wkurwia mnie to ze trzeba sie dobrze bawic wlasnie w ten dzien a raczej noc.  Wiec dzisiaj skoro nie wypalilo to co sie mialo zdarzyc wypije szampana zyczac sobie dobrze a wszystkim innym zle! No moze znajdzie sie kilka osob ktore zasluzyly na moje laski i dobre zyczenia... a podsumowujac rok:

ilosc zwiazkow: 1 nieudany - nawet mocno nie udany, strasznie sie dalam wyrolowac i nikt nigdy nie zrobil mi takiej krzywdy jak R, jedyna osoba o ktorej chce zapomniec.

 

ilosc nauki i zdanych egzaminow: ogromnie duzo

 

ilosc partnerow w no... w tym... :o)) : 2, jeden taki tam - stara odgrzewana w wakacje znajomosc, drugi.... hmmm... chyba nie mam slow, niesamowity!!!!

 

powaznie zlamane serce: raz

 

mniej powiaznie: raz

 

ilosc zjedzonych selerow: jakas tona + 200 kg orzechow + 300 kg rodzynow

 

wakacje: zadne - ale to zadna nowość

 

ilosc blogow: 1, chociaz zakladalam 2 a nawet trzy bo jeden ten pierwszy przenioslam tutaj a drugi jaest tylko z moimi fantazjami erotycznymi, nic wiecej tylko to co mi sie marzy :o))

 

ilosc porzadnych zabalowan: w porownaniu do innych lat ta liczba diametralnie spada

 

ilosc godzin spedzonych na trasie krakow - warszawa w pociagu expresowym: ok 200 - chyba ale ja nie umiem liczyc

 

przytojnych konduktorow: 1 , jedzi na tarasie wawa – krakow, 10.05, ale teraz kurde zmienili rozklad wiec będę patrzyla w okno :o)))

 

nowe ciuchy: chyba mogłabym policzyc na paluchach to co nowego posiadlam w tym roku, ale bedzie trzeba isc na zakupy bo mi ubylo 15 cm z pasa i wszystko mi z dupci spada a dzinski jak to Q się wyrazil, wisza na mnie strasznie.  O wiem, bielizny duzo kupiłam, ale ja lubie kupowac beilizne.

 

 No i pewnie mogłabym tak jeszcze pisac i pisac… bo w sumie mam cala noc tylko ze mi się nie chce. A swoja droga to cholerna ciekawostka ze ktos taki jak ja, co ma zawsze pelno ludzi i wogole…  zaszywa się na noc u siebie w pokoju i chce żeby już było rano i po wszystkim. Ale co ja na to poradze ze tak wlasnie w ta noc mam... jedna opcja ktora byla by naprawde wspaniala poszla w zapomnienie z przyczyn wyzszych.... Boze ja naprawde neinawidze sylwestra!!!!!!!! Zawsze tak jest, naprawde zawsze. Albo do kogos tesknie, albo impreza jest do dupy, czy tego naprawde nei dalo by sie wypieprzyc z kalendarza?

Dlaczego nic nigdy nie moze sie wtedy udac? :o(((

 

 

gaja : :
gru 29 2002 smierc
Komentarze: 2

Wlasnie sie dowiedzialam ze moja kolezanka ze woimi rodzicami miala wypadek samochodowy... jej tata zginol na miejscu... nawet nie wiem co mam robic. Od jakiegos, nawet dluzszego czasu nie mamy ze soba kontaktu ze wzgledu na wiele towarzyskich anoimali i jej problemow ktorymi mnie obarczala. Jej mama miala do mnei ciagla pretensje o to ze jest lakomanka i alkoholiczka... potem kumpela wyszla za maz mimo tego ze prosilam ja zeby poczekala ze slubem bo nawet ze soba nie miezkali.... ale uparla sie bo cchiala sie wyrwac z domu... rozwod byl tak szybko jak i slub, w miedzyczasie poronila dzieciaka... chociaz to taka dosc dziwna sprawa bo ciagle pila i pakowala w siebie leki wiec nei wiem do konca... wiem tylko ze jej mama mnie obwinila za to ze P poronila. Potem miala jeszcze kilka prob samobujczych a ja juz bylam tak zmeczona angazowaniem calej rodziny w ich domowe problemy ze poprostu sie odsunelam. Mialam dosyc telefonow o 4 rano z pratensjami albo w srodku nocy "wlasnei zalylam paczke tego i tego... juz nie bedzie problemow" a jednoczesnie ile razy staralam sie jej pomoc, zaprowadzic do poradni zeby sie wziela w garsc to uciekala albo mnie wyzywala... potem wynosila z domu.... i to wszystko jest zle. Ale nei da sie przekreslic wszystkich lat, przez ktore sie przyjaznilysmy. Od przedszkola. Dwie takie jak to nasza pani w przedszkolu mowila "czarownice". Potem cala szkola podstawowa z lekkimi potknieciami bo zakochalysmy sie w tym samym facecie... teraz to nawet smieszne... potem lazilysmy do LO, ale nei do tej samej klasy.... na poczatku studiow tez bylysmy blisko a potem ona zaczela wariowac i wszystko zaczelo sie psuc.... nie bylam w stanie utrzymac na glowie problemow calej jej rodziny. I sie rozeszlo... po tym jak wpadly mi z matka do domu i sie gonily i wyzywaly kiedy moi rodzice mieli waznych gosci. Poprostu sie wscieklam... Od jej rozwodu niemialymy kontaktu, kilka razy spotkalam ja kolo sklepu, wypalilysm po papierosie i pogadaly na zasadzie.. co u ciebie? a wszystko ok. I tyle. I nawet sie cieszylam ze to sie urwalo, bo naprawde bylo ciezko. A teraz dowiaduje sie ze taka straszna rzecz sie wydarzyla... i nie mam pojecia co mam zrobic. Ona z mama sa w szpitalu, nie wiem w jakim stanie. Jej tata nie zyje..... Jedna chwila i wywraca cale zycie do gory nogami... Nie wiem czy powinnam isc do szpitala. Ani ja ani one nie czuly by sie napewno dobrze w tej ytuacji jak pojawiam sie po ponad 2 latach i mowie.. dziendobry, przykro mi. Z drugiej strony mam takie przekonanie ze czekaja na jakis kontakt, bo tak naprawde wszyscy znajomi przez te ich wariactwa ich opuscili juz dawno. A moje egoistyczne ja , mowi mi ze jak pojde to zostane wciagnieta w nowe rozgrywki... a teraz beda trudniejsze bo tata utrzymywal caly dom, napewno sa jakies oszczednosci... ale nie da sie ciagle zyc z oszczednosci....  moze poprostu powinnam isc na pogrzeb i zloyc kondolencje. Nie wiem, naprawde jest to dla mnie szok.... nie umiem pozbierac mysli.

gaja : :