Najnowsze wpisy, strona 17


paź 10 2002 snobizm we mnie - beeeeeeee!!!!!!!!!!!
Komentarze: 3

Dzisiaj doznalam szoku rozmyslajac nad wlasna osoba.  Nie byl to pierwszy szok jakigo doznalam przy tym temacie.... ale byl naprawde malo pozytywny. Po pierwsze: mam zadatki na snoba. To chyba najbardziej mnie przerazilo. To co tak tepie, co mnie tak obrzydzalo, z czego kpilam i zartowalam cale zycie.... nagle zaszlo mnie od tylu... (skad inad calkiem mile takie zajscia moga byc) i zaczelo dopadac. A ja jakos nieswiadomie sie poddawalam.... i dzisiaj to do mnie dotarlo i dopadajacemu mnie snobizmowi powiedzialam NIE! Objawy ktore zauwazylam.... od jakiegos czasu zaczelam najpierw pastowac dokladnie moje kochane glany a potem zupelnie przestalam w nich chodzic.... burza na mojej glowie i niedbale spiete wlosy nagle zaczynaja przypominac cos bardziej stonowanego i ulozonego.... nie nosze dwoch kucykow, warkoczykow, nie mam dredow ani nawet nie mam juz kolorowych wlosow.... a zdazaly mi sie zielone, rozowe, niebieske i pomaranczowe....  teraz sa poprostu ciemno granatowe... rzec by mozna bylo nawet czarne. Nie wyrozniam sie juz na ulicy spodniami w dziwne latki, ani koralikami we wlosach.... nie mam wielkiego szala owinietego wokol mnie w dowolnie niepasujacy sposob zamiast kurtki, zniknela gdziesz tez moja wielka torba zwisajaca przez ramie, w ktorej mialam doslownie wszystko.... dzisiaj stanelem przed lustrem przed wyjazdem do .... wlasnie... do snobistycznej knajpy do katowic i zobaczylam ze cholera ja cos dziwnie wygladam.... czarne rajtuzki... no fakt ze we wzorki... ale to w koncu rajtuzki... spodniczka popielata... fajny fason tak krzywo skrojona... ale ja przeciez nie chodze w podnicach.... luzny czarny sweterek.... i hit.... wielka srebrna brozka...... I mnie zamorowalo. Boze przeciez to nie ja. Jedyna co mi zostalo z tego przed atakiem to mocny makijaz.... Tak patrzylam na siebie z niedowiezaniem, jakos jedno spojrzenie w lustro uswiadomilo mi jak wiele sie zmienilo i jak malo w sobie zauwazam na codzien. Az opadalam z wrazenia na fotel.... a moze ja poprostu za duzo o tym mysle. Moze czas wydoroslec, przestac pic przepalanke i wina proste na plantach chowajac sie przed straza miejska..... a moze tak juz sie stalo.... bo przeciez nawet neipamietam kiedy bylam ostatni raz w nocy na plantach. Moze tak jest ze czlowiek robi sie powazny sam nawet nei wie w ktorym momencie.... I wsiada do autka i kaze sie dostarczyc do katowic zeby tam moc wypic piwo.... A fe!!! Przemysliwalam tak jeszcze jakis czas.... zastanowilo mnie w ktorym momencie to sie wszystko stalo.... i dlaczego tak sie stalo.... Niestety nie znalazlam tego momentu :o(..... ale wyciagnelam wnioski. Pierwsze co zrobil;am to wylaczylam telefon komorkowy. Postanowilam ze wieczor jest moj i ide sie bawic normalnie jak czlowiek. Po drugie zrzucilam to co mialam na sobie i zalozylam bardziej normalne ubranie i moje kochane tym razem nie wypastowane glany. Wlosy roztrzepalam i zwizalam niedbale.... i takie wlasnie maja byc bo sa najfajniejsze. Po kolejne.... ruszylam na podbijanie krakowa. Daleko nie dotarlam bo tylko do rotundy za to na moja ulubiona impreze "spiewac kazdy moze" - naprawde niezla jazda. Polaczenie Idola z Szansa na sukces i Droga do gwiazd, tylko ze w duzo fajniejszym i duzo mniej komercyjnym wydaniu. Tam sie usmialam do lez, napilam kilka lyczkow piwka, pogadalam ze znajomymi, poprzezywalam sentymentalne piosenki itd itd. Generalnie wieczor spedzilam NORMALNIE. I tak  juz normalnie bedzie od dzisiaj, juz bede uwazala na to co mnie zachodzi od tylu... chociaz gdyby to byl.... a zreszta nie bede wprowadzala erotyzujacych podtekstow :o)))..... Wiec chce zyc normalnie, zyc godnie, zyc tak zeby zawsze byc w porzadku....  Nie chce nigdy musiec nie byc soba, nie chce udawac kogos kim nie jestem... he he he, brzmi jak wyznania i obietnice siedemnastolatka pelnego idealow.... ale marzenia i idealy sa po to zeby je pielegnowac, moze kiedys cos z nich urosnie, cos lepszego niz tylko stracone nadzieje.... mam gleboka wiare ze tak sie stanie.... nie tylko ze mna............

gaja : :
paź 08 2002 Bez tytułu
Komentarze: 2

Niechcesz, nierozumiesz
tego co mówię ty nie przyjmujesz,
stoisz zboku, ja na boku,
jestem jednomyślny, domyślny słowem,
jedynym napędem myśli z powodem,
tego, że jestem, że żyję,
że rzucam paranoję, którą umysł kryje
nie mam dla ciebie nic poza sobą
nie mam dwóćh twarzy, nie jestem tobą
nie potrafię rozśmieszać do bólu łez
nie przebijesz głową tego muru
słyszałem te słowa 100 tysięcy razy.

Nie chcę zrozumienia, pocieszenia
iluzji istnienia, własnego uwielbienia
jestem kim jestem i inny nie będę
z Tobą, bez ciebie decyzje podjęte
czekasz na Mesjasza, na cudowne zbawienie
Twój bunt w telewizji
twój mózg i olśnienie
dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz
dzisiaj mnie pragniesz, jutro się wstydzisz
to jest mój, krzyk mój, głos, moje życie
w twoich słowach chcę słyszeć haha serca bicie.
Ciagły sygnał jest początkiem końca
człowiek roślina, myśl konająca
to głos ostatni, jak się czuję,
bo to nie dla Ciebie, nie wytrzymuję
bez znieczulenia, sam siebie ostrzegam
tracę siły, czuję, że przegrywam
dzisaij mnie kochasz, jutro nienawidzisz
dzisiaj mnie pragniesz, jutro się wstydzisz
Spadam w dół, bez zabezpieczenia
tu nikt nie czeka, nie widzę swego cienia
nie wiem więcej, niż kiedyś wiedziałem
odpowiedzi na pytania w nim nie poznałem
Dlaczego samotność zawsze tak blisko
zawsze przy mnie, gdy upadam nisko
myślę i czuję, znów myśl odlatuje
czy słyszysz jak umysł nieustannie pracuje

Ta prowokacja tak ciebie bulwersuje
zabici; on tu nie pasuje
zbędne ogniwo chorej ewolucji
ziarno na usych, sen o rewolucji
wiem jak zginął ex, Lenon wielu innych
świat szukał ofiar, świat szukał winnych
wiem jak zginął ex, Popiełuszko wielu innych,
świat szukał ofiar, świat szukał winnych,
połamane kwiaty, które żyją samotnie
każdego z nas wiatr kiedyś dotknie
dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz
dzisiaj mnie pragniesz, jutro się wstydzisz

słyszałęm te słowa 100 tysięcy razy
widziałem uśmiech na jej smutnej twarzy
i palec środkowy wyciągnięty w mym kierunku
pluła na mnie, pluła w mowie o szacunku
dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz
dzisiaj mnie pragniesz jutro się wstydzisz

SN & AMJ

gaja : :
paź 08 2002 po co komu wartosci?
Komentarze: 3

Czy widzial ktos wesolego, absolutnie pozytywnego bloga? Takiego zeby czytac na nim jaki ktos jest szczesliwy, ze nie ma problemow, ze zycie jest zajebiste. Jesli ktos taki znajdzie to bardzo prosze o podanie mi linku. Moze tak jest dlatego ze jak zdarzaja sie szczesliwie i mile chwile to malo chcemy sie nimi dzielic. Ze latwiej jest napieprzac no to wszystko co sie dzieje i jeszcze udawac ze to nie moja wina. Moze latwiej jest robic z siebie kaleke zyciowego i zameczac wszystkich wlasnymi nagatywnymi przezyciami.... mozna by nawet zrobic konkurs na najbardziej dolujacego bloga miesiaca... uwazam ze wybor bylby naprawde trudny. Moze taka juz jest natura czlowieka ze lubi sie uzalac. Ze lubi narzekac. To tak jakos samo z siebei wychodzi ze wiecej ludzi sie toba interesuje jak narzekasz, wiecej ludzi cie zaluje i nawet czasami udaje ze przezywa to razem z toba. Tak naprawde jest kilka osob w moim zyciu za ktore oddalabym wszystko, nawet siebie - zupelnienie zwazajac na konsekwencje. A reszta.... to moze cholrenie egoistyczne, ale przynajmniej szczere i prawdziwe... zawsze chcetnie pomoge, zawsze moge dac z siebie duzo ale tak naprawde to jak wroce do domu to bede zasypiala spokojnie nie myslac o tych sprawach i o tych ludziach. No tak... cholerny egoizm. Ale jak wszystko na swiecie a do tego kazdy lezacy na ziemi kij - zawsze wszytko ma dwa konce. No bo czy tak naprawde dalo by sie pomagac ludziom jak by sie mocno emocjonalnie angazowalo w ich sprawy... Czy jednak nie jest tak ze choldne, obiektywne oko, oceniajace dobrze sytuacje nie jest tak naprawde kluczem so szczescia?  Ech..... mam naprawde podly humor. Mam podly humor z tego powodu ze jestem uczciwa. Dziwne... zawsze bylam z tego dumna , a dzisiaj... poprostu mam do samej siebie zal.  Ze nie oszukuje, ze nie klamie, ze nie staram sie wszystkiego osiagac za wszelka cene i po trupach, ze czuje, ze zawsze mam skrupuly, ze szanuje ludzi, ze kocham dzieci, ze jestem za ciepla, ze nie klamie, ze nie kradne..... nagle okazalo sie ze wszystkie cechy ktore uwazalam za wartosci pozytywne sa wartosciami negatywnymi.  Oszust nie ma nigdy wyrzutow sumienia, a mnie ona czasem lapia przy tak blachych sprawach jak nie zakupienie ciastek z kremem tylko drozdzowki jak wpadaja goscie, ktos kto idzie po trupach jest uwazany za silna osobowoisc a jedyne co we mnie jest z silnej osobowosci to to ze potrafie glosno krzyczec, duzo klac i pic wodke bez przepitki, no czasami tez umiem sie posrtawic jezeli cos wydaje mi sie wyjatkowo glupim pomyslem, uczucia tez wlasciwie sa bezuzyteczne tylko sie przez nie cierpi - a tak to mozna by bylo zupelnie beznamietnie zaliczac faceta za facetem,  orgazm za orgazmem i bawic sie jak ta lala, szanowac ludzi tez sie juz nie oplaca bo przeciez i tak nikt ciebienie szanuje, kochac i miec dzieci jest wyjatkowo niemodne, Teraz jest czas na robienie kariery i pieniedzy a nie na wychowywanie dzieci, klamac trzeba bo sie nic bez tego nie osiagnie, a krasc.... przeciez zaplaci sie 12,5% i po problemie juz sie nie bedzie zlodziejem. Wiec tak naprawde wszystko bylo by prostrze gdybym tylko potrafila przestac byc czlowiekiem......

Smutno mi.... przez to jaka jestem.

gaja : :
paź 07 2002 idol, migrena i wywody o lekarzu domowym
Komentarze: 5

Czuje sie okropnie i zaraz zaczne narzekac wiec ... uwaga :o). Od kilku dni mam normalna migrene, leb mnie napieprza tak ze nie moge nic zrobic. Dzisiaj na snaidanie zjadlam ze cztery nurofeny  wiec jakos widze na oczka, ale trzy dni spedzilam w lozku.... z bolem glowy. Niestety nie jest to moj wymarzony partner lozkowy, takze szczegolow w secnach zaoszczedze ogolowi :o).  Trzeba by wybrac sie do jakiegos lekarza ale zwazywszy na to ze biale fartuchy zupelnie mnie nie podniecaja, moj lekarz domowy czy jak to sie nazywa wyglada jak Artur Zmijewski - czyli jak dla mnie okropnie - jest niski i pokrecony i ma wredne rozbiegane oczka.... a najsmieszniejsze jest to ze nawet jak pojde do niego z bolem glowy to karze mi sie rozebrac.... wiec dotego jeszcze mozna wywnioskowac ze nie zabardzo uklada mu sie z zona. Co ny sie nie dzialo zawsze karze zazywac polopiryne... w skrajnych wypadkach zapisuje antybiotyk (a ze ja sie tam pojawiam tylko w skrajnym wypadku to go dotaje). Nic to ze szanowny pan doktor nie zwrocil uwagi na jakie lekarstwa moj organizm nie reaguje i dokladnie te mi zapisal.... a potem sie dziwc ze ja nie zdrowieje. A moja watroba.... dlaczego ma sie niszczyc od takich swinstw. Wole ja wykonczyc przepalanka ze spirytusu albo prostymi winami. Po wszystkich tych rozwazaniach stwierdzam ze jeszcze sie pomecze i nie ide do lekarza.

Z tym wielkim bolem w glowie i z misiem pluszowym obok... to sie strasznie namyslalam o roznych rzeczach. Wczoraj np. nie wiem po co i dlaczego ale ogladnelam kolejny program z cyklu Idol. Patrzylam z politowaniem na tych ludzi.... naprawde z politowaniem. Chociaz by mi nie wiem ile placili (no tu moze przesadzam :o)) to siedzenie w jury wydaje mi sie strasznymi torturami. Wywnioskowalam ze nalezy byc teraz popierdolonym swirem, z zerowym poziomem samokrytycyzmu, najlepiej bezczelnym i malo inteligentnym... i to nie dlatego ze cokolwiek sie tym osiagnie, bo i tak wiekszosc odpada, ale dlatego ze tak trzeba i tacy sa inni. Taki festiwal rozmaitosci. Im ktos mocniej jebniety tym lepiej. Tyle ze owe jebniecie dokladnie nic nie daje w ogolnym rozliczeniu. Ciekawe w tym wszystkim jest to ze ta cala zenada jest wyjatkowo smieszna i ja sama zamiast zalamywac redce i wznosic o pomste do nieba umieralam ze smiechu jak widzialam te tlumy zabijajace sie o wejscie na casting.... Chociaz z drugiej strony uwazam ze marzenia nalezy realizowac.... tylko czy napewno za wszelka cene... czy naprawde przy zatracaniu wlasnego ja? No bo nie uwierze ze wszyscy tam byli naprawde soba..... a jesli tak to mamy spoleczenstwo.... hmmm..... nie bede obrazala spoleczenstwa :o).

gaja : :
paź 04 2002 kombinatoryka gaji
Komentarze: 0

Ale bym chtanie pouczyla sie w LO. Matura.... pryszcz na dupie... nawet taki nie bolacy w porownaniu z kombinacjami na studiach. Pani dziakan, bardzo mozliwe ze przebywajaca w okresie klimakterium, odmowila mi urlopu dziekanskiego a tym samym wypieprzyla mnie ze studiow.... 5 egzaminow do konca i wylot. Zajebiscie.... moja kariera szalonego naukowca stoi teraz.... a raczej lezy pod znakiem zapytania. Nie ma sensu tu wypisywac dlaczego nie moge powtarzac normalnie roku itp, to strasznie skomplikowane i zawile biurokratycznie rzeczy. Generalnie skonczenie przeze mnie tych studiow wymaga urlpou dziekanskiego na zeszly rok akademicki. I wiem ze jakby jest juz pazdziernmik.... i moze troche pozno... ale naprawde mam wszystkie mozliwe swistki z komisji lekarskich i wszystkie inne mozliwe rzeczy ktore udalo mi sie nagromadzic do kombinowania.... A pani dziekan jakos wyjatkowo oporna jest. Nawet udalo jej sie wpakowac mnie w niezlego dola.... ja tu prace magisterska stukam, badania dopieszczam a ta mi taka kontre.... Ale nie poddaje sie. Dzisiaj uderzylam do rektora.... liczac na to ze jest on straszna ciota (nie gej, a moze? :o), ale taki co sie boi wlasnego cienia... swoja droga to jestem ciakawa jak taki ktos zostaje rektorem UJ) i ulegnie mojemu ososbistemu i niezaprzeczalnemu urokowi.... no i mojemu wygadaniu. Przyznam ze mialam strasznego cykora i juz od 5 rano nie spalam i nie pomagalo nawet wyobrazanie sobie pana rektora siedzacego z zatwardzeniem na kiblu.... moze to dlatego ze nie mam pojecia jak on wyglada. W kazdym razie nie bylo go... wiec weekend stresow.... a w poniedzialek dreptanie do Collegium Novum.  Stres mnie jednak kocha i nie opuszcza.... na szczescie mam litr martini na polce.... wiec jak dzisiaj wpadna chlopaki to sie lekko zluzuje.

 

 

gaja : :