Komentarze: 3
Dzisiaj doznalam szoku rozmyslajac nad wlasna osoba. Nie byl to pierwszy szok jakigo doznalam przy tym temacie.... ale byl naprawde malo pozytywny. Po pierwsze: mam zadatki na snoba. To chyba najbardziej mnie przerazilo. To co tak tepie, co mnie tak obrzydzalo, z czego kpilam i zartowalam cale zycie.... nagle zaszlo mnie od tylu... (skad inad calkiem mile takie zajscia moga byc) i zaczelo dopadac. A ja jakos nieswiadomie sie poddawalam.... i dzisiaj to do mnie dotarlo i dopadajacemu mnie snobizmowi powiedzialam NIE! Objawy ktore zauwazylam.... od jakiegos czasu zaczelam najpierw pastowac dokladnie moje kochane glany a potem zupelnie przestalam w nich chodzic.... burza na mojej glowie i niedbale spiete wlosy nagle zaczynaja przypominac cos bardziej stonowanego i ulozonego.... nie nosze dwoch kucykow, warkoczykow, nie mam dredow ani nawet nie mam juz kolorowych wlosow.... a zdazaly mi sie zielone, rozowe, niebieske i pomaranczowe.... teraz sa poprostu ciemno granatowe... rzec by mozna bylo nawet czarne. Nie wyrozniam sie juz na ulicy spodniami w dziwne latki, ani koralikami we wlosach.... nie mam wielkiego szala owinietego wokol mnie w dowolnie niepasujacy sposob zamiast kurtki, zniknela gdziesz tez moja wielka torba zwisajaca przez ramie, w ktorej mialam doslownie wszystko.... dzisiaj stanelem przed lustrem przed wyjazdem do .... wlasnie... do snobistycznej knajpy do katowic i zobaczylam ze cholera ja cos dziwnie wygladam.... czarne rajtuzki... no fakt ze we wzorki... ale to w koncu rajtuzki... spodniczka popielata... fajny fason tak krzywo skrojona... ale ja przeciez nie chodze w podnicach.... luzny czarny sweterek.... i hit.... wielka srebrna brozka...... I mnie zamorowalo. Boze przeciez to nie ja. Jedyna co mi zostalo z tego przed atakiem to mocny makijaz.... Tak patrzylam na siebie z niedowiezaniem, jakos jedno spojrzenie w lustro uswiadomilo mi jak wiele sie zmienilo i jak malo w sobie zauwazam na codzien. Az opadalam z wrazenia na fotel.... a moze ja poprostu za duzo o tym mysle. Moze czas wydoroslec, przestac pic przepalanke i wina proste na plantach chowajac sie przed straza miejska..... a moze tak juz sie stalo.... bo przeciez nawet neipamietam kiedy bylam ostatni raz w nocy na plantach. Moze tak jest ze czlowiek robi sie powazny sam nawet nei wie w ktorym momencie.... I wsiada do autka i kaze sie dostarczyc do katowic zeby tam moc wypic piwo.... A fe!!! Przemysliwalam tak jeszcze jakis czas.... zastanowilo mnie w ktorym momencie to sie wszystko stalo.... i dlaczego tak sie stalo.... Niestety nie znalazlam tego momentu :o(..... ale wyciagnelam wnioski. Pierwsze co zrobil;am to wylaczylam telefon komorkowy. Postanowilam ze wieczor jest moj i ide sie bawic normalnie jak czlowiek. Po drugie zrzucilam to co mialam na sobie i zalozylam bardziej normalne ubranie i moje kochane tym razem nie wypastowane glany. Wlosy roztrzepalam i zwizalam niedbale.... i takie wlasnie maja byc bo sa najfajniejsze. Po kolejne.... ruszylam na podbijanie krakowa. Daleko nie dotarlam bo tylko do rotundy za to na moja ulubiona impreze "spiewac kazdy moze" - naprawde niezla jazda. Polaczenie Idola z Szansa na sukces i Droga do gwiazd, tylko ze w duzo fajniejszym i duzo mniej komercyjnym wydaniu. Tam sie usmialam do lez, napilam kilka lyczkow piwka, pogadalam ze znajomymi, poprzezywalam sentymentalne piosenki itd itd. Generalnie wieczor spedzilam NORMALNIE. I tak juz normalnie bedzie od dzisiaj, juz bede uwazala na to co mnie zachodzi od tylu... chociaz gdyby to byl.... a zreszta nie bede wprowadzala erotyzujacych podtekstow :o)))..... Wiec chce zyc normalnie, zyc godnie, zyc tak zeby zawsze byc w porzadku.... Nie chce nigdy musiec nie byc soba, nie chce udawac kogos kim nie jestem... he he he, brzmi jak wyznania i obietnice siedemnastolatka pelnego idealow.... ale marzenia i idealy sa po to zeby je pielegnowac, moze kiedys cos z nich urosnie, cos lepszego niz tylko stracone nadzieje.... mam gleboka wiare ze tak sie stanie.... nie tylko ze mna............